Dlaczego ja? Dlaczego mi się to przydarzyło? Czemu słyszę
ten obcy głos?
- Kochanie wychodzimy!- Krzyknęła mama z dołu. Szybko jednak zerwałam się z łóżka i zbiegłam na dół.
- Proszę nie zostawiajcie mnie!- Uniosłam głos. Z oczu płynęły mi łzy, a serce biło jak oszalałe. Rodzice spojrzeli na siebie ze troską i z przerażeniem w oczach.
- Diano musimy załatwić spraw, ale Ciebie nie możemy zabrać.- Odpowiedział tata.
- To mnie wykończy, proszę.
- Córciu będzie dobrze. Za trzy godziny wrócimy do domu.- Uśmiechnęła się nie pewnie mama.
- Mamo to chce mnie zabić.- Powiedziałam płacząc.
- Nikogo tu nie ma. To tylko wyobraźnia. Nic się nie dzieję na prawdę.- Powiedziała.- Musimy iść z tatą. Jak coś to dzwoń.- Dodała i wyszli. Zostawili mnie. Samą. Nie chcieli mi pomóc. Nie chcieli mi uwierzyć.
- Znowu sami?- Znowu usłyszałam ten przerażający głos. Moje policzki zrobiły się mokre od łez. Strasznie się bałam. Co jeśli tym razem mu się uda mnie przekonać?
- Odejdź.- Powiedziałam, a on sie zaśmiał.
- I miałbym stracić zabawę?!- Uniósł głos, a ja bardziej zalałam się szlochem. Pobiegłam do pokoju i się w nim zamknęłam. Miałam nadzieję, że to już koniec. Prosiłam Boga, aby to się skończyło. Modliłam się i błagałam. Jednak to nic nie dawało.
- Myślisz, że jak zamkniesz się w pokoju to coś Ci to da?- Spytał się. Nic nie odpowiedziałam.
- Czego ode mnie chcesz?! Pieniędzy?!
- Śmieszna jesteś. Nie długo się przekonasz.- Zaśmiał się. - Słuchaj dziś zrobisz to, do czego cię namawiałem przez ten cały czas!- Uniósł głos.
- Ja... Ja nie chce umierać.- Powiedziałam, a on wybuchł nie opanowanym śmiechem.
- Mnie to nie obchodzi!- Znów krzyknął. Nic nie odpowiedziałam, a za dzwoniłam do mamy.
- Kochanie wychodzimy!- Krzyknęła mama z dołu. Szybko jednak zerwałam się z łóżka i zbiegłam na dół.
- Proszę nie zostawiajcie mnie!- Uniosłam głos. Z oczu płynęły mi łzy, a serce biło jak oszalałe. Rodzice spojrzeli na siebie ze troską i z przerażeniem w oczach.
- Diano musimy załatwić spraw, ale Ciebie nie możemy zabrać.- Odpowiedział tata.
- To mnie wykończy, proszę.
- Córciu będzie dobrze. Za trzy godziny wrócimy do domu.- Uśmiechnęła się nie pewnie mama.
- Mamo to chce mnie zabić.- Powiedziałam płacząc.
- Nikogo tu nie ma. To tylko wyobraźnia. Nic się nie dzieję na prawdę.- Powiedziała.- Musimy iść z tatą. Jak coś to dzwoń.- Dodała i wyszli. Zostawili mnie. Samą. Nie chcieli mi pomóc. Nie chcieli mi uwierzyć.
- Znowu sami?- Znowu usłyszałam ten przerażający głos. Moje policzki zrobiły się mokre od łez. Strasznie się bałam. Co jeśli tym razem mu się uda mnie przekonać?
- Odejdź.- Powiedziałam, a on sie zaśmiał.
- I miałbym stracić zabawę?!- Uniósł głos, a ja bardziej zalałam się szlochem. Pobiegłam do pokoju i się w nim zamknęłam. Miałam nadzieję, że to już koniec. Prosiłam Boga, aby to się skończyło. Modliłam się i błagałam. Jednak to nic nie dawało.
- Myślisz, że jak zamkniesz się w pokoju to coś Ci to da?- Spytał się. Nic nie odpowiedziałam.
- Czego ode mnie chcesz?! Pieniędzy?!
- Śmieszna jesteś. Nie długo się przekonasz.- Zaśmiał się. - Słuchaj dziś zrobisz to, do czego cię namawiałem przez ten cały czas!- Uniósł głos.
- Ja... Ja nie chce umierać.- Powiedziałam, a on wybuchł nie opanowanym śmiechem.
- Mnie to nie obchodzi!- Znów krzyknął. Nic nie odpowiedziałam, a za dzwoniłam do mamy.
* Rozmowa telefoniczna *
- Halo?- Odezwał się jej głos.
- Mamo... Znów to słyszę. Znów słyszę jego głos.- Powiedziałam rozpaczliwie.
- Kochanie znów zaczynasz? Jesteś sama w domu.
- Mamo uwierz mi! On tu jest.
- Jak ma na imię?- Spytała się.
- Nie wiem, ale uwierz mi.- Błagałam.
- Diano to tylko wyobraźnia. Ciągle myślisz o wypadku. Musisz zapomnieć. Muszę kończyć.
- Mamo, halo?! Mamo!- Krzyczałam do słuchawki, ale jedynie usłyszałam sygnał zakończenia połączenia.
* Koniec rozmowy *
- I co znowu Ci nie uwierzyli?- Spytał się. Nic nie odpowiedziałam.- Może pokaż im, że się mylą? Chcesz im udowodnić, że masz rację?
- Jak?- Spytałam.
- A jak myślisz?- Zapytał. Znałam odpowiedź na to pytanie, ale nie chciałam mu dać satysfakcji.
- Nie zrobię tego!- Krzyknęłam, a on znów zaczął się śmiać.
- Chcesz im przecież udowodnić, że się mylą. Pokaż im. Przecież wiem, że tego chcesz. Chcesz im chyba to udowodnić?
- Ale nie w taki sposób!- Krzyczałam płacząc.- Proszę cię daj mi spokój.- Powiedziałam nadal zanosząc się płaczę.-Proszę.
- Oj to nie takie proste. Potrzebuję cię, a raczej twojej śmierci.- Zaśmiał i po chwili zrobiło się cicho. Czyżby sobie odpuścił? Wokół mnie głucha cisza. Słyszę jedynie bicie swojego serca i szloch. A tak po za tym cisza. Zamknęłam oczy i dałam upust łzom. Spływały po policzku. Tak bardzo się boję. Tak bardzo chce, aby to się skończyło. Położyłam się i po chwili zasnęłam. Znów sen o białej postaci. Zbliża się powoli.
- Już jest dobrze.- Powiedział łagodnie.
- Kim jesteś?- Zapytałam.
- Nie mogę Ci powiedzieć, ale nie rób nic głupiego.- Powiedział.
- Nie, nie będzie dobrze. Słyszę głosy! Pojawiasz się w moich snach i mówisz, że ma być dobrze!? Chce aby Lola tu była!- Krzyczałam, a on się przybliżył i mnie przytulił. Nagle poczułam się bezpiecznie.
- Ona jest szczęśliwa. Kazała Cię pozdrowić.- Powiedział i objął mnie swoją ręką.
- Kim jesteś?- Spytałam spokojna.
- Nie mogę Ci powiedzieć, ale wszystko się ułoży.- Powiedział i odsunął się ode mnie.- Muszę iść.- Dodał i znikł. Ja się obudziłam i otaczała mnie ciemność. Spojrzałam na zegarek. Wskazywał trzecią w nocy. Zeszłam na dół i skierowałam się do kuchni. Do szklanki nalałam wody i powoli ją napiłam.
- Nie śpisz?- Spytała się mama.
-Obudziłam się.- Powiedziałam nie patrząc na nią.- O której wróciliście?
- Po dziesiątej.- Powiedziała.- Idź się połóż.- Dodała.
- Zaraz idę.- Powiedziałam i znów nalałam sobie wody. Poszłam do swojego pokoju. Szklankę odstawiłam na szafkę nocną i się położyłam.
- Powiedz mi długo zamierzasz udawać, że jest dobrze?- Spytał się.
- Daj mi spokój. Czy proszę o tak dużo?!- Uniosłam już głos. On się zaśmiał. Nic nie odpowiedziałam, a poszłam jedynie do toalety. Z szafki wyjęłam apteczkę z lekami. Wróciłam do pokoju.- Chciałeś tego?! To masz! Zrobię to!- Krzyczałam i po chwili rozniósł się śmiech. Śmiech wygranej. Wszystkie tabletki wysypałam na pościel. Zaczęłam się nimi bawić.
- Zrób to w końcu!- Uniósł głos.
- Nie, ja nie potrafię.- Rozpłakałam się, a do pokoju weszli rodzice.
- Diano co się stało?- Spytała mama.- Dziecko co ty chcesz zrobić?- Spytała przerażona.
- Ja słyszę jego głos. To on kazał mi to zrobić.-Powiedziałam, ale widać było, że mi nie uwierzyli.
- Jutro rozmawiamy. Musisz odpocząć, ale nie tu. Chodź do pokoju gościnnego.- Powiedział tata, a ja tam poszłam. Położyłam się i zaczęłam płakać. Mam już tego dość. W pewnym momencie usłyszałam pukanie, a do pokoju weszła mama.
___________________________________________________- Chcesz im przecież udowodnić, że się mylą. Pokaż im. Przecież wiem, że tego chcesz. Chcesz im chyba to udowodnić?
- Ale nie w taki sposób!- Krzyczałam płacząc.- Proszę cię daj mi spokój.- Powiedziałam nadal zanosząc się płaczę.-Proszę.
- Oj to nie takie proste. Potrzebuję cię, a raczej twojej śmierci.- Zaśmiał i po chwili zrobiło się cicho. Czyżby sobie odpuścił? Wokół mnie głucha cisza. Słyszę jedynie bicie swojego serca i szloch. A tak po za tym cisza. Zamknęłam oczy i dałam upust łzom. Spływały po policzku. Tak bardzo się boję. Tak bardzo chce, aby to się skończyło. Położyłam się i po chwili zasnęłam. Znów sen o białej postaci. Zbliża się powoli.
- Już jest dobrze.- Powiedział łagodnie.
- Kim jesteś?- Zapytałam.
- Nie mogę Ci powiedzieć, ale nie rób nic głupiego.- Powiedział.
- Nie, nie będzie dobrze. Słyszę głosy! Pojawiasz się w moich snach i mówisz, że ma być dobrze!? Chce aby Lola tu była!- Krzyczałam, a on się przybliżył i mnie przytulił. Nagle poczułam się bezpiecznie.
- Ona jest szczęśliwa. Kazała Cię pozdrowić.- Powiedział i objął mnie swoją ręką.
- Kim jesteś?- Spytałam spokojna.
- Nie mogę Ci powiedzieć, ale wszystko się ułoży.- Powiedział i odsunął się ode mnie.- Muszę iść.- Dodał i znikł. Ja się obudziłam i otaczała mnie ciemność. Spojrzałam na zegarek. Wskazywał trzecią w nocy. Zeszłam na dół i skierowałam się do kuchni. Do szklanki nalałam wody i powoli ją napiłam.
- Nie śpisz?- Spytała się mama.
-Obudziłam się.- Powiedziałam nie patrząc na nią.- O której wróciliście?
- Po dziesiątej.- Powiedziała.- Idź się połóż.- Dodała.
- Zaraz idę.- Powiedziałam i znów nalałam sobie wody. Poszłam do swojego pokoju. Szklankę odstawiłam na szafkę nocną i się położyłam.
- Powiedz mi długo zamierzasz udawać, że jest dobrze?- Spytał się.
- Daj mi spokój. Czy proszę o tak dużo?!- Uniosłam już głos. On się zaśmiał. Nic nie odpowiedziałam, a poszłam jedynie do toalety. Z szafki wyjęłam apteczkę z lekami. Wróciłam do pokoju.- Chciałeś tego?! To masz! Zrobię to!- Krzyczałam i po chwili rozniósł się śmiech. Śmiech wygranej. Wszystkie tabletki wysypałam na pościel. Zaczęłam się nimi bawić.
- Zrób to w końcu!- Uniósł głos.
- Nie, ja nie potrafię.- Rozpłakałam się, a do pokoju weszli rodzice.
- Diano co się stało?- Spytała mama.- Dziecko co ty chcesz zrobić?- Spytała przerażona.
- Ja słyszę jego głos. To on kazał mi to zrobić.-Powiedziałam, ale widać było, że mi nie uwierzyli.
- Jutro rozmawiamy. Musisz odpocząć, ale nie tu. Chodź do pokoju gościnnego.- Powiedział tata, a ja tam poszłam. Położyłam się i zaczęłam płakać. Mam już tego dość. W pewnym momencie usłyszałam pukanie, a do pokoju weszła mama.
- Kochanie, jak się czujesz?- Spytała siadając na łóżku.
- Lepiej.- Skłamałam.
- Wiem, że się męczysz, ale te głosy to prawdopodobnie przez ten wypadek. Wszystko wróci do normy. Śpij dobrze.- Powiedziała całuj mnie czoło. Delikatnie się uśmiechnęłam, a ona wyszła z pokoju. Zamknęłam oczy, ale długo się nie cieszyłam spokojem. Bo znów usłyszałam głos tego chłopaka.
- Śpij dobrze.- Powiedział, a mi już po policzku spłynęły łzy.- Zawiodłem się trochę, ale to kwestia czasu.- Dodał. Przyłożyłam swoje dłonie do uszu, aby go nie słyszeć. Dzięki Bogu nic już nie słyszałam i spokojnie mogłam zasnąć.
- Lepiej.- Skłamałam.
- Wiem, że się męczysz, ale te głosy to prawdopodobnie przez ten wypadek. Wszystko wróci do normy. Śpij dobrze.- Powiedziała całuj mnie czoło. Delikatnie się uśmiechnęłam, a ona wyszła z pokoju. Zamknęłam oczy, ale długo się nie cieszyłam spokojem. Bo znów usłyszałam głos tego chłopaka.
- Śpij dobrze.- Powiedział, a mi już po policzku spłynęły łzy.- Zawiodłem się trochę, ale to kwestia czasu.- Dodał. Przyłożyłam swoje dłonie do uszu, aby go nie słyszeć. Dzięki Bogu nic już nie słyszałam i spokojnie mogłam zasnąć.
Jak wam się podoba rozdział? Jak myślicie co zrobi Diana?
Boski..;**
OdpowiedzUsuńSuper,nie mogę się doczekać następnego
OdpowiedzUsuńDaj szybko Next
OdpowiedzUsuń<3 Ja bym poszła do Psychiatryy ;p
OdpowiedzUsuńPiekny :*
OdpowiedzUsuńNie mogę się doczekać kolejnych rozdziałów...
OdpowiedzUsuńNominuję cię do Libster Blog Awards, więcej informacji http://angeloflostsouls.blogspot.com/2014/06/libster-blog-awars.html (w NOMINACJI 3)
Zsuler blog dodawaj częściej proszę :) pozdrawiam Julia
OdpowiedzUsuń*super
OdpowiedzUsuńBoskiii ♥
OdpowiedzUsuń