sobota, 19 lipca 2014

Rozdział X - Za wszelką cenę

Patrzyłam mu prosto w oczy. Mimo, że jego wzrok sprawiał wrażenia przenikania mojego ciała. Jednak chciała poznać odpowiedzieć.
- Powiedz mi jak to czujesz?- Spytałam łagodnym tonem.
- Wiele rzeczy nie wiesz.- Odpowiedział wzrokiem wpatrzonym w ziemie.- Są rzeczy, o których nie masz zielonego pojęcia.- Uśmiechnął się delikatnie, ale ten uśmiech nie był szczery. Był bardziej wymuszony. Jakby chciał coś ukryć. Tylko przed kim? Przede mną? Nie znamy się na tyle dobrze, aby zwierzać się ze swoich sekretów. Jednak jeśli to tyczy się mnie to chce poznać prawdę.
- Mniej więcej jakich?- Zapytałam pewnym siebie w głosie.
- Nie mogę Ci powiedzieć tego.- Nie liczyłam na taką odpowiedzieć. Liczyłam na coś konkretnego. Na jakąś wskazówkę.
- To po co zaczynasz taki temat?- Mój głos powoli się zmieniał ze spokojnego na bardziej zdenerwowany.
- Nie zacząłem tego, księżniczko. Ty się mnie pierwsza zapytałaś, a ja tylko odpowiedziałem. Pewnie nie na taką odpowiedź liczyłaś, ale tylko taką mogę Ci udzielić.- Powiedział, tym razem patrząc na mnie.- Ten świat skrywa wiele dziwnych sekretów, o których nie powinnaś wiedzieć. Lepiej wracaj do domu. Nic miłego na Ciebie tu nie czeka. Chyba, że tylko rozczarowanie.- Dodał. Obrócił się do mnie tyłem i zaczął iść przed siebie. Poszłam więc za nim.
- Tylko tyle masz do powiedzenia?! Zniosę całą prawdę, ale chce ją poznać! Chce przestać sie bać, tego świata i zacząć żyć od nowa!- Krzyknęłam za nim. On się zatrzymał, ale nadal stał do mnie tyłem.
- Prawda może czasem zabić.- Powiedział i zaczął iść dalej. O co mu chodziło? On jest chyba jakiś nie normalny?!  Jak prawda może zabić człowieka? Owszem mogę się zgodzić, że może zaboleć, ale żeby od razu zabić? Z moich rozmyśleń wyrwał mnie głos SMS-a. Wyjęłam telefon z kieszeni i odczytałam wiadomość.

" Wracaj do domu. Robi się późno. Mama"

Schowałam komórkę do kieszeni i poszłam do domy. Nie mogłam pojąć tej całej rozmowy z Harry'm. Obiecuję sobie, że następne nasze spotkanie będzie wyglądać inaczej. Przejmę kontrolę nad rozmową i wymuszę od niego całej prawdy. Gdy doszłam do domu zauważyłam radiowóz policyjny. Szybko wbiegłam do domu, a mama w salonie rozmawiała z dwoma policjantami.
- Mamo, o co chodzi?- Spytałam przerażona.
- Spokojnie kochanie. Policjanci przyjechali nam powiedzieć, że znaleźli tatę.- Powiedziała, ale w jej głosie nie wyczułam ulgi.
- Gdzie on jest?- Zapytałam.
- Został ciężko pobity i jest w szpitalu.- Na moje pytanie odpowiedział jeden z policjantów.
- Jak to?!
- Podejrzewamy, że był więziony i torturowany.-Odpowiedział drugi.
- Diano, ja pojadę do szpitala, a ty zostań w domu.- Powiedziała mama zabierając swój płaszcz.- Wszystko będzie dobrze. Obiecuję.- Pocałowała mnie w policzek i wyszła razem z policją. Zostawiła mnie samą z moimi myślami. Mój tato pobity? Przez prawie trzy tygodnie był więziony i torturowany? Po moim ciele przeszły ciarki. To uczucie było nie przyjemne. Postanowiłam się położyć. Nie dam rady poczekać za mamą, aby się dowiedzieć informacji na temat taty. Poszłam do swojego pokoju i położyłam się spać.  Nagle pojawiłam się w parku. Gdzie nie dawno rozmawiałam z Harry'm. Byłam w nim jednak sama. Wokół mnie cisza i ciemność. Zaczęłam się rozglądać i zobaczyłaś białą postać. Chciałam uciec, ale gdy bliżej podeszła zobaczyłam Lolę. Od ostatniego naszego spotkania nic się nie zmieniła. Podeszła bliżej, a na jej twarzy pojawił się delikatny, ale za razem uśmiech pełen cierpienia. Znów przeszły mnie ciarki. Wyciągnęła do mnie rękę. Delikatnie położyłam swoją i przyciągnęła mnie ona do siebie. Stałyśmy w uścisku. Zaczęłam płakać, ale po chwili przestałam.
- Co się dzieję?- Zapytałam odsuwając się od niej.
- Uważaj na siebie. Nie mogę przychodzić do ciebie. Gdy tamci się zorientują dla mnie będzie źle. Mogę stracić skrzydła, albo nawet coś gorszego. Zacznij żyć normalnie.
- Normalnie? Już się nie da. Zbyt dużo się dzieję. Najpierw głosy, potem e wszystkie koszmary, a teraz ktoś porwał mi tatę. Na szczęście się znalazł, ale nie wiadomo czy przeżyję. Mam wrażenie, że wszystko co mnie spotyka nie są to jakieś tam przypadki. Lola, o co chodzi? Może ty mi powiesz?- Ona tylko westchnęła.
- Prawda może cię zabić. Masz rację zbyt dużo się wokół ciebie dzieję, ale nie możesz w to wnikać. Póki trzymasz się z daleko będzie dobrze, a jeśli na siłę będziesz chciała się czegoś dowiedzieć to ta prawda może cię zabić. Diano nie możesz ryzykować. Trzymaj się z daleka. To moja rada.- Powiedziała i zaczęła znikać.
- Co?! Wyjaśnij mi to! Chce wiedzieć co się dzieję!- Krzyczałam za nią, ale to nic nie dawało. Obudziłam się. Spojrzałam na zegarek już było po ósmej. Zerwałam się z łóżka i pobiegłam na dół. Weszłam do kuchni, gdzie siedziała mama.
- I co z tatą?- Zapytałam.
- Jego stan jest ciężki, ale wyjdzie z tego.- Powiedziała ze spokojem w głosie.
- To dobrze.- Odetchnęłam z ulgą.
- Jadę do pracy. Pa.- Pożegnała się i wyszła. Ja zaczęłam robić sobie śniadanie. Po chwili zadzwonił dzwonek, więc poszłam otworzyć drzwi. Moim oczom ukazał się Justin.
- Siema.- Powiedział,  a ja zrobiłam miejsce. Wszedł do środka.
- Idź do kuchni.- Powiedziałam i razem z nim tam poszłam.- Chcesz coś do jedzenia? Płatki na przykład?
- Nie, dziękuję. Słyszałem dobre wieści.
- Jakie?
- Twój tato się znalazł.- Uśmiechnął się, a ja odwzajemniłam jego gest.
- Tak. Na szczęście. Myślałam, że go już nie zobaczę.
- Policja wie coś na ten temat?
- Skąd wiesz, o policji?
- Widziałem ich wczoraj pod twoim domem. Wracałem ze zakupów.- Odpowiedział.
- Mam rozmawiała z policją. Wiem tylko, że tata jest w szpitalu w ciężki stanie, ale powinien z tego wyjść.- Odpowiedziałam na jego wcześniejsze pytanie.
- To dobrze.
- A co tam u ciebie?
- Wyjeżdżam na kilka dni.- Powiedział nalewając sobie soczku.- Rodzice chcą jechać do babci, a ja muszę z nimi.
- Justin?- Zaczęłam, a on na mnie spojrzał.- Jak to jest z prawdą?
- To znaczy?
- No, czy ona może zabić?- Zapytałam, a on na mnie patrzył ze skupieniem.
- Słyszałem, że może zranić, ale nigdy nie zabić. Skąd przyszło ci to do głowy?
- A nie ważne.- Uśmiechnęłam się przenikliwie.
- Zaczęłaś bardzo interesujący temat.
- Ostatnio kogoś spotkałam. Na początku myślałam, że to przypadek, ale teraz sama nie wiem. Wczoraj w parku też go spotkałam. Zaczęła się dziwna rozmowa.
- Jaka?
- A takie tam. Pewnie mi się to przyśniło.- Powiedziałam. Nie chciałam mu mówić o Harry'm. To był by zły pomysł. On się zaśmiał i wstał z krzesła.
- Pójdę już. Pakowanie na mnie czeka.- Dodał i wyszedł. Odetchnęłam z ulgą i cicho westchnęłam. Zaczęłam jednak sama analizować wczorajszą rozmowę z Harry'm. Chciałam się dowiedzieć prawdy. Ona nie może zabić, a jedynie zranić. Tak jak powiedział mi Justin. Co może być gorszego od samotności? Od kąt pamiętam bałam się tego świata. Nawet gdy mnie zabrali z domu dziecka. Czułam się w nim obco i często marzyłam. Chcę poznać prawdę i przestać się bać tego wszystkiego. Stanąć na przeciwności losu i pokazać im wszystkim, że to ja trzymam los, a nie on mnie.

~*~

Justin wyjechał. Tata nadal w szpitalu, a mama w pracy. A ja? A ja siedzę sama w domu, oglądając telewizję. Czekałam na pizze z nadzieją, że dostawcą będzie Harry. W końcu usłyszałam dzwonek do drzwi. Zerwałam się z fotela i poszłam je otworzyć. Gdy zobaczyłam znajomą twarz uśmiechnęłam się delikatnie.
- Dwadzieścia siedem funtów.- Powiedział nie patrząc na mnie.
- Reszta dla ciebie.- Odpowiedziałam biorąc pudełko.
- Znowu kiepski napiwek.- Powiedział patrząc na mnie.- Jeszcze za tamten mi wisisz.- Dodał ze swoim uśmieszkiem.
- Dam większy napiwek jak opowiesz na moje pytania.- Powiedziałam, a z jego twarzy nie schodził z twarzy.
- Sam go wybiorę.- Raczej zażądał niż zapytał, albo nawet niż poprosił. Zawahałam się nad odpowiedzią.
- Zgoda.- Chłopak wszedł do domu i poczęstował się pizzą.
- Więc słucham.
- Chodzi o wczorajszą rozmowę.- Powiedziałam, a on rozsiadł się na fotelu.- Wytłumacz skąd wiesz kiedy chce cie spotkać.
- Czuję to.
- Jak?- Spytałam ponownie.
- Normalnie. Nie umiem tego wytłumaczyć.- Odpowiedział.
- Kłamiesz.- Stwierdziłam. On wstał z fotela.
- Mówiłem Ci, że prawda może zabić.
- Prawda nie może zabić, a jedynie zranić.
- Czasem może tak zranić, że aż zabić.- Odpowiedział i tym razem ja usiadłam.
- Chce tylko poznać prawdę i tyle. Nie chce bać się tego świata. Poznam ją za wszelką cenę.- Powiedziałam, a on uklęknął przede mną.
- Zawsze będziemy się czegoś bać.- Odpowiedział. Spojrzał na zegarek i wstał.- Ubierz się ładnie. Będę po siódmej.- Uśmiechnął się zadziornie.
- Co?
- Napiwek.- Powiedział.- Jeden z głowy. Został jeszcze drugi, ale to innym razem.- Dodał z uśmiechem i wyszedł. No pięknie, w co ja się wpakowałam?



14 Komentarzy = Next rozdział

11 komentarzy:

  1. Uwielbiam boski jak zawsze

    OdpowiedzUsuń
  2. Megaa <3 Pisz nextt

    OdpowiedzUsuń
  3. Cudowny!! Błagam dodaj szybko nn :)
    Mam nadzieje,że Diana pozna prawdę <3
    Pozdrawiam Duśka xx.

    OdpowiedzUsuń
  4. Normalnie uwielbiam twojego bloga.. Piszesz tak tajemniczo i przerywasz w takich nieodpowiednich momentach ;d To własnie dlatego codziennie sprawdzam czy czasami nie pojawił się nowy rozdział. I właśnie dlatego cały czas wracam do twojego opowiadania <3 Masz niesamowity talent <3 Czekam na next :3 xx.

    OdpowiedzUsuń
  5. Nominowałam cię do Liebster Awards :) http://this-is-my-fucking-life-honey.blogspot.com/p/liebster-awards.html

    OdpowiedzUsuń
  6. Podasz mi kto śpiewa i jaki tytuł jest 4 piosenki prosze jest śliczna

    OdpowiedzUsuń