W nocy zrobiło się dość gorąco. Więc niestety się
przebudziłam. Wierciłam się i kopałam kołdrę. Nie mogłam spać. Więc musiałam
wstać i otworzyć okno. Gdy to zrobiłam położyłam się z powrotem. Zamknęłam oczy i próbowałam
zasnąć. Jednak poczułam chłód przez, które przeszedł mnie dreszcz. Okryłam się
kołdrą.
Obróciłam się w stronę okna. Otworzyłam na chwile oczy, a przy oknie
ktoś stał. Zerwałam się z łóżka na równe nogi. Chciałam zacząć krzyczeć, ale
nie mogłam. Czułam, że zaciska mi gardło. Jakby mnie dusił. Po policzkach
spływały mi łzy.
- Kim jesteś?- Tylko tyle zdołałam powiedzieć. Księżyc, który oświetlał mój
pokój dawał nie wiele światła. Po za tym miał jakiś płacz. Nie wiele widziałam,
ale byłam przerażona.
- Twoim koszmarem.- Powiedział. Gdzieś słyszałam ten głos. Głos, który przepełnia złość.
- Nie rozumiem.- Czułam, że łzy mi lecą po policzkach. Głos mi drżał, a serce biło jak oszalałe.
- Przyszedłem Ci powiedzieć, że już nie długo zginiesz.- Zaśmiał się przerażająco.
- Po co mi to mówisz?!
- Bo lubię gdy moje ofiary się boją. Strach daję mi siłę.- Odpowiedział odwracając się do mnie tyłem.- Śmierć Cię do padnie i ja jej pomogę wraz z wspólnikiem.- Dodał i znikł. Jakby wyparował. Dopiero teraz otarłam łzy. Jaka śmierć? Jaki wspólnik? O co w tym wszystkim chodzi?! Usiadłam na łóżku i cała się trzęsłam. Nie wierze w to. To tylko sen lub głupi kawał Justin'a. Tylko jego nie ma. Więc musi to być sen. Zaraz się obudzę i będę się z tego śmiała. Zamiast się uspokoić to jeszcze bardziej panikowałam.
- Twoim koszmarem.- Powiedział. Gdzieś słyszałam ten głos. Głos, który przepełnia złość.
- Nie rozumiem.- Czułam, że łzy mi lecą po policzkach. Głos mi drżał, a serce biło jak oszalałe.
- Przyszedłem Ci powiedzieć, że już nie długo zginiesz.- Zaśmiał się przerażająco.
- Po co mi to mówisz?!
- Bo lubię gdy moje ofiary się boją. Strach daję mi siłę.- Odpowiedział odwracając się do mnie tyłem.- Śmierć Cię do padnie i ja jej pomogę wraz z wspólnikiem.- Dodał i znikł. Jakby wyparował. Dopiero teraz otarłam łzy. Jaka śmierć? Jaki wspólnik? O co w tym wszystkim chodzi?! Usiadłam na łóżku i cała się trzęsłam. Nie wierze w to. To tylko sen lub głupi kawał Justin'a. Tylko jego nie ma. Więc musi to być sen. Zaraz się obudzę i będę się z tego śmiała. Zamiast się uspokoić to jeszcze bardziej panikowałam.
~*~
Prze całą noc nie spałam. Siedziałam obok łóżka i płakałam.
Nie mogłam zasnąć ze strachu. Bałam się,
że to coś wróci i mnie zabiję. Do kuchni weszła mama gotowa już do pacy.
- Idę do pracy kochanie. Wpadniesz dziś do taty?- Spojrzałam na nią.
- Możesz powtórzyć? Zamyśliłam się trochę.- Powiedziałam.
- Idę zaraz do pracy i się pytałam, czy idziesz dziś do taty?- Powtórzyła.
- Tak, tak pójdę. Miłego dnia w pracy.- Mama się uśmiechnęła i pocałowała mnie w policzek.
- Idę pa.- Powiedziała i poszła, a ja zostałam sama. Nie wiedząc co ze sobą zrobić poszłam oglądać tv. Oglądając jakiś serial zadzwonił dzwonek do drzwi. Nie chętnie się podniosłam, ale ten ktoś nie dawał za wygraną. Podeszłam do drzwi, ale miałam pewne obawy, że to ten sam facet, którego wdziałam w nocy. Jednak nie był by taki głupi i by nie dzwonił dzwonkiem? Szybko oddaliłam od siebie te myśli i otworzyłam drzwi. Za nimi stał wysoki mulat. Ciemne włosy, o czekoladowych oczach. Kilku dniowy zarost powodował, że wygląda przystojniej.
- W czym mogę pomóc?- Spytałam nie pewnie.
- Ty pewnie jesteś Diana.- Powiedział pewnym siebie głosem. Podejrzanie na niego spojrzałam, a ten się uśmiechnął.- Jestem Zayn, przyjaciel Harry'ego.- Dodał gdy zobaczył, ja na niego patrzę.- Pewnie dużo Ci o mnie mówił.- Uśmiechnął się.
- Z Harry'm widziałam się może jakieś cztery razy.- Powiedziałam.- Dużo mi o sobie nie mówił praktycznie to nic.- Dodałam.
- Ahh ten Harry nigdy o sobie nie mówi, ale olać to.
- Sąd wiedziałeś gdzie mieszkam?
- Harry powiedział. Kazał przekazać, że masz być gotowa na piątą.
- Powiedz mu, że dziś nie mogę i niech nie wysyła swoich przyjaciół do mnie.
- Przekaże, ale chyba mu się ta odpowiedź nie spodoba.- Powiedział z uśmiechem.
- Coś jeszcze?- Zapytałam.
- Nie to wszystko. Życzę miłego dnia.- Powiedział i poszedł. Zamknęłam za nim drzwi i poszłam do swojego pokoju. Przebrałam się w coś innego. Zrobiłam delikatny makijaż i zeszłam na dół. Do małej torebki włożyłam portfel i kluczyki. Musiałam zdążyć na autobus. Wychodząc z domu upewniłam się, że wszystko jest zamknięte. Dopiero wtedy wyszłam. Szłam na przystanek i akurat podjechał autobus. Wsiadłam i zajęłam wolne miejsce. W niecałe dwadzieścia minut dojechałam do szpitala. Wchodząc do niego poczułam się dziwnie. Od kąt kiedy obudziłam się ze śpiączki nie lubiłam szpitali. Przemierzając korytarz zaczepiłam pielęgniarkę.
- Dzień dobry, gdzie leży Matt Black?
- A kim Pani dla niego jest?
- Jego córką.- Odpowiedziałam.
- Leży na oddziale wyżej sala numer osiem.- Powiedziała z uśmiechem i wróciła do swoich obowiązków. Pokierowałam się do odpowiedniej sali i zobaczyłam tatę. Leżał na jednym z łóżek wpatrzony w sufit. Weszłam do sali i usiadłam przy jego łóżku na krześle.
- Cześć tato.-Powiedziałam, a ten na mnie spojrzał. Uśmiechnął się delikatnie i złapał mnie za rękę.
- Hej.- Odpowiedział ledwo.
- Martwiłam się o Ciebie.- Do oczu napłynęły mi łzy. To jest straszny widok. Cały poobijany. Gdy się z nim żegnałam był wesoły, a teraz smutny. Usta spuchnięte, a pod oczami ma siniaki. Rozcięty łuk brwiowy i czoło. Chciałam płakać, ale nie przy tacie. Nie chciałam, aby był smutny.- Kiedy stąd wyjdziesz?- Spytałam w końcu.
- Już nie długo. Jak tam w szkole? Mama mówiła, że masz już przyjaciela.
- W szkole dobrze i teraz mamy kilka dni wolnego. Tak ma na imię Justin.- Powiedziałam.- Chce abyś już wrócił do domu.
- Coś się dzieję?- Zapytał. Przez chwilę chciałam mu powiedzieć o zeszłej nocy, ale szybko mi na myśl przeszła. Uzna mnie za wariatkę i znów wyląduję w psychiatryku? Nie chce tam wracać.
- Nic, po prostu tęsknie.- Uśmiechnęłam się delikatnie, a tata odwzajemnił ten gest. Jeszcze trochę z nim rozmawiałam, a następnie pożegnałam. Musiałam jeszcze zrobić zakupy. Wychodząc z budynku poczułam ulgę. Stanęłam na parkingu i wyjęłam telefon z torebki. Mama i Justin nie dzwonili. Żadnych nowych wiadomości. Schowałam go z powrotem i zaczęłam iść. W pewnym momencie zauważyłam auta Hazzy. Skąd wiem, że jego? Proste. Bo siedział w środku. Dopiero gdy mnie zobaczył wysiadł z niego i zaczął się kierować w moją stronę. Ręce schował do kieszeni i spuścił głowę. Gdy podszedł spojrzał na mnie tymi swoimi zielonymi oczami.
- Powinienem Ci powiedzieć, że nie lubię odmów.- Powiedział. W jego oczach zauważyłam gniew, a gdy to mówił nawet się nie uśmiechnął.
- Powinnam Ci powiedzieć, że nie jestem na twoje zawołanie.- Odpowiedziała, a ten spojrzał w bok i znów na mnie.
- Masz jeszcze do spłaty napiwek.
- Który spłacę, ale nie dziś.
- U kogo byłaś?- Zapytał zmieniając temat.
- U taty. To chyba nie zbrodnia.- Powiedziałam lekko się uśmiechając.
- Wsiadaj zabieram cię.- Powiedział i chciał odejść, ale ja nie poszłam za nim.- Głucha jesteś?
- Dziś z Tobą nigdzie nie jadę. Mam do zrobienia zakupy.- Odpowiedziałam i chciałam już iść stronę miasta. Jednak on złapał mnie za rękę i obrócił do siebie.
- Idziesz ze mną.- Mówił dość poważnie. Jego głos skojarzyłam z tym co słyszałam w nocy. Nie. To nie możliwe. To nie on. Nie widziałam jego twarzy, ale ten głos. Zrobiło mi się słabo. On chciał mnie zabić? On wiedział gdzie mieszkam nikt więcej. Pojadę z nim i mnie zabiję ze swoim wspólnikiem? A kto nim w ogóle jest? Pewnie Zayn. W końcu są przyjaciółmi
- To byłeś ty.- Powiedziałam szeptem, a on zaskoczonym tym co powiedziałam zmienił wyraz twarzy.- Puszczaj mnie!- Krzyknęłam i próbowałam się wyrwać.- Słyszysz! ? Puszczaj mnie!- Przechodnie nic sobie z tego nie robili. Po prostu szli dalej. On przerzucił mnie przez ramię i zaczął kierować się w stronę samochodu. Wsadził mnie do środka i szybko pobiegł zająć miejsce za kierownicą. Odpalił i zaczął jechać. Wpatrywałam się w niego, a on był skupiony na drodze. Po chwili dopiero się zatrzymał. Było to gdzieś za miastem. Jakaś polna droga. Zgasił silnik i zamknął auto. Dopiero teraz na mnie spojrzał. W jego oczach było widać złość, pogardę i nie dowierzenie.
- Puść mnie.- Powiedziałam spokojnie, ale w głosie było słychać strach.
- Nie.- Odpowiedział.- Mówiłem Ci, że nie lubię gdy ktoś mi odmawia.- Dodał i oblizał usta.- A teraz mów mi, o coc ci chodziło przed szpitalem.
- O nic.- Skłamała. W tym momencie zadzwonił do mnie telefon. Wyjęłam go z torebki, a na wyświetlaczu wyświetlił mi się Justin.- Mogę odebrać?- On pokiwał głową, a ja nacisnęłam zieloną słuchawkę.
* Rozmowa telefoniczna*
- Hej. Słuchaj dzisiaj wracam i za nie całą godzinę będę u Ciebie.
- Hej, mnie teraz nie ma w domu Justin. Wpadnij, ale wieczorem. Pasuję?
- No spoko. To jak pizza i filmy?- Spojrzałam na zdenerwowanego chłopaka. Postanowiłam mu dopiec aby się ode mnie odczepił.
- A co powiesz na kino? Nie chce dziś siedzieć w domu, a po kinie na pizze, czy coś.
- Mhm no spoko więc do wieczora.- Powiedział i się rozłączył.
* Koniec rozmowy*
- Dla mnie czasu nie masz, a dla jakiegoś chłopaka masz.- Powiedział.
- Nie jakiegoś, a Justin'a.- Odpowiedziałam.
- Justin.- Powtórzył po mnie, następnie się zaśmiał.
- Znasz go? Bo po twoim zachowaniu uważam, że tak.
- Może znam, a może nie. Po za tym nie odpowiedziałaś na moje pytanie.- Powiedział łagodnym głosem.
- Jak ci powiem to mi dasz spokój?
- Nie mogę Ci tego obiecać.- Patrzył na mnie tymi swoimi zielonymi oczami. Coś mi mówiło, że mam mu powiedzieć. Przegryzłam dolną wargę i biłam się z myślami. Po chwili zdecydowałam, że mu powiem.
- Zeszłej nocy gdy próbowałam spać, ale nie mogłam jakoś zasnąć.
- Nie wiesz dlaczego?- Zapytał, a ja na niego spojrzałam ze zaskoczeniem.- Bo mnie nie było obok.- Uśmiechnął się, a ja przewróciłam oczami.- Kontynuuj.- Dodał.
- Więc otworzyłam okno. Wróciłam do łóżka. Gdy po chwili się spojrzałam w stronę łóżka, ktoś tam był. Zerwałam się, a on zaczął mówić, że jest moim największym koszmarem.- Po policzku spłynęły mi łzy.- Powiedział również, że czeka mnie śmierć. Był taki poważny, a twój głos jest taki sam jak jego. Myślałam, że to ty.- Harry otarł moje łzy.
- Spójrz na mnie.- Powiedział, a ja wykonałam jego polecenie.- To nie mogłem być ja bo byłem w klubie z Zayn'em, którego poznałaś dziś rano. Po za tym po co miał bym wchodzić przez okno? Lepiej drzwiami. Jeszcze jedno. Na pewno bym Cię nie skrzywdził.- Dodał z delikatnym uśmiechem.
- Nie chce być w nocy sama. Powiem Justin'owi aby został na noc.- Powiedziałam do niego. On jednak na dźwięk tego imienia się skrzywił.- Możesz mnie zawieść do sklepu.
- Pewnie.- Powiedział i odpalił auta. W nie długim czasie byliśmy już w Londynie.
- Harry?- Zaczęłam gdy zaparkował. Spojrzał na mnie.- Przepraszam, że myślałam, że to ty.
- Spoko.- Siedzieliśmy w ciszy. On wpatrzony w przednią szybę, a ja w niego. Uśmiechnęłam się delikatnie.
- Pójdę już.- Powiedziałam. Chciałam już wychodzić, ale on złapał mnie za ramię.
- Pamiętaj o napiwku.
- Jasne.- Odpowiedziałam i otworzyłam drzwi.
- Jutro o ósmej bądź gotowa i radzę nie odmawiaj mi.
- I spłacę już ten dług?- Spytałam patrząc na niego. On się uśmiechnął pokazując przy tym swoje dołeczki.
- Idę do pracy kochanie. Wpadniesz dziś do taty?- Spojrzałam na nią.
- Możesz powtórzyć? Zamyśliłam się trochę.- Powiedziałam.
- Idę zaraz do pracy i się pytałam, czy idziesz dziś do taty?- Powtórzyła.
- Tak, tak pójdę. Miłego dnia w pracy.- Mama się uśmiechnęła i pocałowała mnie w policzek.
- Idę pa.- Powiedziała i poszła, a ja zostałam sama. Nie wiedząc co ze sobą zrobić poszłam oglądać tv. Oglądając jakiś serial zadzwonił dzwonek do drzwi. Nie chętnie się podniosłam, ale ten ktoś nie dawał za wygraną. Podeszłam do drzwi, ale miałam pewne obawy, że to ten sam facet, którego wdziałam w nocy. Jednak nie był by taki głupi i by nie dzwonił dzwonkiem? Szybko oddaliłam od siebie te myśli i otworzyłam drzwi. Za nimi stał wysoki mulat. Ciemne włosy, o czekoladowych oczach. Kilku dniowy zarost powodował, że wygląda przystojniej.
- W czym mogę pomóc?- Spytałam nie pewnie.
- Ty pewnie jesteś Diana.- Powiedział pewnym siebie głosem. Podejrzanie na niego spojrzałam, a ten się uśmiechnął.- Jestem Zayn, przyjaciel Harry'ego.- Dodał gdy zobaczył, ja na niego patrzę.- Pewnie dużo Ci o mnie mówił.- Uśmiechnął się.
- Z Harry'm widziałam się może jakieś cztery razy.- Powiedziałam.- Dużo mi o sobie nie mówił praktycznie to nic.- Dodałam.
- Ahh ten Harry nigdy o sobie nie mówi, ale olać to.
- Sąd wiedziałeś gdzie mieszkam?
- Harry powiedział. Kazał przekazać, że masz być gotowa na piątą.
- Powiedz mu, że dziś nie mogę i niech nie wysyła swoich przyjaciół do mnie.
- Przekaże, ale chyba mu się ta odpowiedź nie spodoba.- Powiedział z uśmiechem.
- Coś jeszcze?- Zapytałam.
- Nie to wszystko. Życzę miłego dnia.- Powiedział i poszedł. Zamknęłam za nim drzwi i poszłam do swojego pokoju. Przebrałam się w coś innego. Zrobiłam delikatny makijaż i zeszłam na dół. Do małej torebki włożyłam portfel i kluczyki. Musiałam zdążyć na autobus. Wychodząc z domu upewniłam się, że wszystko jest zamknięte. Dopiero wtedy wyszłam. Szłam na przystanek i akurat podjechał autobus. Wsiadłam i zajęłam wolne miejsce. W niecałe dwadzieścia minut dojechałam do szpitala. Wchodząc do niego poczułam się dziwnie. Od kąt kiedy obudziłam się ze śpiączki nie lubiłam szpitali. Przemierzając korytarz zaczepiłam pielęgniarkę.
- Dzień dobry, gdzie leży Matt Black?
- A kim Pani dla niego jest?
- Jego córką.- Odpowiedziałam.
- Leży na oddziale wyżej sala numer osiem.- Powiedziała z uśmiechem i wróciła do swoich obowiązków. Pokierowałam się do odpowiedniej sali i zobaczyłam tatę. Leżał na jednym z łóżek wpatrzony w sufit. Weszłam do sali i usiadłam przy jego łóżku na krześle.
- Cześć tato.-Powiedziałam, a ten na mnie spojrzał. Uśmiechnął się delikatnie i złapał mnie za rękę.
- Hej.- Odpowiedział ledwo.
- Martwiłam się o Ciebie.- Do oczu napłynęły mi łzy. To jest straszny widok. Cały poobijany. Gdy się z nim żegnałam był wesoły, a teraz smutny. Usta spuchnięte, a pod oczami ma siniaki. Rozcięty łuk brwiowy i czoło. Chciałam płakać, ale nie przy tacie. Nie chciałam, aby był smutny.- Kiedy stąd wyjdziesz?- Spytałam w końcu.
- Już nie długo. Jak tam w szkole? Mama mówiła, że masz już przyjaciela.
- W szkole dobrze i teraz mamy kilka dni wolnego. Tak ma na imię Justin.- Powiedziałam.- Chce abyś już wrócił do domu.
- Coś się dzieję?- Zapytał. Przez chwilę chciałam mu powiedzieć o zeszłej nocy, ale szybko mi na myśl przeszła. Uzna mnie za wariatkę i znów wyląduję w psychiatryku? Nie chce tam wracać.
- Nic, po prostu tęsknie.- Uśmiechnęłam się delikatnie, a tata odwzajemnił ten gest. Jeszcze trochę z nim rozmawiałam, a następnie pożegnałam. Musiałam jeszcze zrobić zakupy. Wychodząc z budynku poczułam ulgę. Stanęłam na parkingu i wyjęłam telefon z torebki. Mama i Justin nie dzwonili. Żadnych nowych wiadomości. Schowałam go z powrotem i zaczęłam iść. W pewnym momencie zauważyłam auta Hazzy. Skąd wiem, że jego? Proste. Bo siedział w środku. Dopiero gdy mnie zobaczył wysiadł z niego i zaczął się kierować w moją stronę. Ręce schował do kieszeni i spuścił głowę. Gdy podszedł spojrzał na mnie tymi swoimi zielonymi oczami.
- Powinienem Ci powiedzieć, że nie lubię odmów.- Powiedział. W jego oczach zauważyłam gniew, a gdy to mówił nawet się nie uśmiechnął.
- Powinnam Ci powiedzieć, że nie jestem na twoje zawołanie.- Odpowiedziała, a ten spojrzał w bok i znów na mnie.
- Masz jeszcze do spłaty napiwek.
- Który spłacę, ale nie dziś.
- U kogo byłaś?- Zapytał zmieniając temat.
- U taty. To chyba nie zbrodnia.- Powiedziałam lekko się uśmiechając.
- Wsiadaj zabieram cię.- Powiedział i chciał odejść, ale ja nie poszłam za nim.- Głucha jesteś?
- Dziś z Tobą nigdzie nie jadę. Mam do zrobienia zakupy.- Odpowiedziałam i chciałam już iść stronę miasta. Jednak on złapał mnie za rękę i obrócił do siebie.
- Idziesz ze mną.- Mówił dość poważnie. Jego głos skojarzyłam z tym co słyszałam w nocy. Nie. To nie możliwe. To nie on. Nie widziałam jego twarzy, ale ten głos. Zrobiło mi się słabo. On chciał mnie zabić? On wiedział gdzie mieszkam nikt więcej. Pojadę z nim i mnie zabiję ze swoim wspólnikiem? A kto nim w ogóle jest? Pewnie Zayn. W końcu są przyjaciółmi
- To byłeś ty.- Powiedziałam szeptem, a on zaskoczonym tym co powiedziałam zmienił wyraz twarzy.- Puszczaj mnie!- Krzyknęłam i próbowałam się wyrwać.- Słyszysz! ? Puszczaj mnie!- Przechodnie nic sobie z tego nie robili. Po prostu szli dalej. On przerzucił mnie przez ramię i zaczął kierować się w stronę samochodu. Wsadził mnie do środka i szybko pobiegł zająć miejsce za kierownicą. Odpalił i zaczął jechać. Wpatrywałam się w niego, a on był skupiony na drodze. Po chwili dopiero się zatrzymał. Było to gdzieś za miastem. Jakaś polna droga. Zgasił silnik i zamknął auto. Dopiero teraz na mnie spojrzał. W jego oczach było widać złość, pogardę i nie dowierzenie.
- Puść mnie.- Powiedziałam spokojnie, ale w głosie było słychać strach.
- Nie.- Odpowiedział.- Mówiłem Ci, że nie lubię gdy ktoś mi odmawia.- Dodał i oblizał usta.- A teraz mów mi, o coc ci chodziło przed szpitalem.
- O nic.- Skłamała. W tym momencie zadzwonił do mnie telefon. Wyjęłam go z torebki, a na wyświetlaczu wyświetlił mi się Justin.- Mogę odebrać?- On pokiwał głową, a ja nacisnęłam zieloną słuchawkę.
* Rozmowa telefoniczna*
- Hej. Słuchaj dzisiaj wracam i za nie całą godzinę będę u Ciebie.
- Hej, mnie teraz nie ma w domu Justin. Wpadnij, ale wieczorem. Pasuję?
- No spoko. To jak pizza i filmy?- Spojrzałam na zdenerwowanego chłopaka. Postanowiłam mu dopiec aby się ode mnie odczepił.
- A co powiesz na kino? Nie chce dziś siedzieć w domu, a po kinie na pizze, czy coś.
- Mhm no spoko więc do wieczora.- Powiedział i się rozłączył.
* Koniec rozmowy*
- Dla mnie czasu nie masz, a dla jakiegoś chłopaka masz.- Powiedział.
- Nie jakiegoś, a Justin'a.- Odpowiedziałam.
- Justin.- Powtórzył po mnie, następnie się zaśmiał.
- Znasz go? Bo po twoim zachowaniu uważam, że tak.
- Może znam, a może nie. Po za tym nie odpowiedziałaś na moje pytanie.- Powiedział łagodnym głosem.
- Jak ci powiem to mi dasz spokój?
- Nie mogę Ci tego obiecać.- Patrzył na mnie tymi swoimi zielonymi oczami. Coś mi mówiło, że mam mu powiedzieć. Przegryzłam dolną wargę i biłam się z myślami. Po chwili zdecydowałam, że mu powiem.
- Zeszłej nocy gdy próbowałam spać, ale nie mogłam jakoś zasnąć.
- Nie wiesz dlaczego?- Zapytał, a ja na niego spojrzałam ze zaskoczeniem.- Bo mnie nie było obok.- Uśmiechnął się, a ja przewróciłam oczami.- Kontynuuj.- Dodał.
- Więc otworzyłam okno. Wróciłam do łóżka. Gdy po chwili się spojrzałam w stronę łóżka, ktoś tam był. Zerwałam się, a on zaczął mówić, że jest moim największym koszmarem.- Po policzku spłynęły mi łzy.- Powiedział również, że czeka mnie śmierć. Był taki poważny, a twój głos jest taki sam jak jego. Myślałam, że to ty.- Harry otarł moje łzy.
- Spójrz na mnie.- Powiedział, a ja wykonałam jego polecenie.- To nie mogłem być ja bo byłem w klubie z Zayn'em, którego poznałaś dziś rano. Po za tym po co miał bym wchodzić przez okno? Lepiej drzwiami. Jeszcze jedno. Na pewno bym Cię nie skrzywdził.- Dodał z delikatnym uśmiechem.
- Nie chce być w nocy sama. Powiem Justin'owi aby został na noc.- Powiedziałam do niego. On jednak na dźwięk tego imienia się skrzywił.- Możesz mnie zawieść do sklepu.
- Pewnie.- Powiedział i odpalił auta. W nie długim czasie byliśmy już w Londynie.
- Harry?- Zaczęłam gdy zaparkował. Spojrzał na mnie.- Przepraszam, że myślałam, że to ty.
- Spoko.- Siedzieliśmy w ciszy. On wpatrzony w przednią szybę, a ja w niego. Uśmiechnęłam się delikatnie.
- Pójdę już.- Powiedziałam. Chciałam już wychodzić, ale on złapał mnie za ramię.
- Pamiętaj o napiwku.
- Jasne.- Odpowiedziałam i otworzyłam drzwi.
- Jutro o ósmej bądź gotowa i radzę nie odmawiaj mi.
- I spłacę już ten dług?- Spytałam patrząc na niego. On się uśmiechnął pokazując przy tym swoje dołeczki.
- Chce więcej księżniczko. Jesteś jak narkotyk. Gdy Cię nie widzę to chce jak
najszybciej Cię zobaczyć, a gdy już jesteś to nie chce abyś odchodziła.- Powiedział
do tak delikatnym głosem, że aż przeszły mnie ciarki. Nie wiedziałam co mam
odpowiedzieć, więc wyszłam z auta. Nachyliłam się, aby mu coś powiedzieć.
- Muszę iść.- Powiedziałam, a ten się uśmiechnął.
- Ja też. Zaraz mam trening na siłowni.- Odpowiedział. Zamknęłam drzwi i ruszyłam w stronę sklepu.
- Ja też. Zaraz mam trening na siłowni.- Odpowiedział. Zamknęłam drzwi i ruszyłam w stronę sklepu.
CZYTASZ = KOMENTUJ TO MOTYWUJĘ
__________________________________________________________________
Co sądzicie o rozdziale? Zaczyna się już trochę dziać. Co sądzicie o wyzwaniu Harry'ego?
Nie długo kolejny rozdział, ale czasem mam wrażenie, że nie chcecie tego czytać i myślę o usunięciu go.
Bardzo lubię twojego bloga, ale ten rozdział taki troche dziwny... kilka razy powtarza się ta sama historia.... Nie usuwaj, blog jest świetny <3 rozdziały też fajne :* ten też jest, ale te powtórki...
OdpowiedzUsuńa i jeszcze jedno, tam pisze rozdział X, a poprzedni był rozdział XI
OdpowiedzUsuń<33
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział kochana! tylko kilka razy powtarza się ta sama historia ;/ Błagam nie usuwaj bloga!!!!!!!! Ja tu jestem i czytam tak samo jak wiele innych :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Clauduśka Duśka xx.
Nie waż się usuwać tego bloga ! Kocham go tak samo jak kochałam Forbidden Love i tak samo jak kocham You&I :3 Rozdział mega ciekawy, ale faktycznie coś ci się poplątało i powtarza sie kilka razy to samo ;)) Do następnego :*
OdpowiedzUsuńJak usuniesz tego bloga, to ja stane sie takim twoim koszmarem i Cie zabije:):):)
OdpowiedzUsuńSuper , pisz next <3
OdpowiedzUsuńBoski
OdpowiedzUsuńNie usuwaj! Popracuj nad powtórzeniami i będzie zajebiście ♥♥♥♥♥♥
OdpowiedzUsuńOgólnie bardzo, bardzo, bardzo, bardzo mi się podoba! ♥♥♥♥♥
http://t-a-w-t-o-s-fanfiction-zayn-malik.blogspot.com/
Nie usuwaj blog zajebisty ! <33
OdpowiedzUsuńPiekny pisze dalej
OdpowiedzUsuń