sobota, 14 lutego 2015

Rozdział 3 Spotkanie

~*~

Szłam przez nie znaną mi ulicą Londynu. Było ciemno, zimno i nie ciekawie. Może pomyliłam adresy? Gdy chciałam już zawracać zobaczyłam dwie dobrze znane mi sylwetki. Uśmiechnęłam się pod nosem i podbiegłam do nich. Złapałam jednego za rękę, a ten się odwrócił. Od razu się uśmiechnął i przytulił mnie. Druga osoba to był Zayn. Był zaskoczonym na mój widok, ale po chwili się rozluźnił.
- No, no kogo my tu mamy.- Powiedział.- Anioła Jasności.- Dodał, a ja jedynie przewróciłam oczami.
- Nie przesadzaj Zayn.- Odpowiedziałam.
- Cieszę się, że przyszłaś.- Wtrącił się Harry.
- Jak bardzo?- Uniosłam jedną brew, a ten mnie pocałował. Odwzajemniłam pocałunek, który według mnie mógł trwać wiecznie.
- Dobra, zakochani. Musimy się ukryć bo jak nas zobaczą to nie będzie fajnie.- Przeszkodził Zayn, a Loczek się odsunął.
- Masz rację.
- Przecież nikogo tu nie ma. Kto miałby nas zobaczyć?
- Księżniczko są sprawy, o których nie masz pojęcia.- Odpowiedział, a ja tylko wymusiłam lekki uśmiech. Harry złapał mnie za rękę i szliśmy w kierunku jakiegoś starego mieszkania. Weszliśmy do środka, a Zayn od razu zajął kanapę. Harry zamknął wszystkie drzwi na cztery spusty, a ja wszystkiemu się tylko przyglądałam. Nie rozumiałam o kogo chodzi. Gdy Loczek skończył patrzyłam na niego z wyczekiwaniem, ale ten tylko podszedł do mnie i mocno przytulił.
- Powiesz mi w końcu o kogo chodzi?
- Harry powiedz jej i tak się dowie. Wiesz, że musi uważać bo takie spotkania z uciekinierem nie są ani dla mnie, ani dla niej za dobre.- Powiedział Zayn, który pił piwo z puszki. Harry spojrzał na mnie i cicho westchnął.
- Archanioły wysłali tropicieli.
- Kogo?
- Tropiciele to tak jakby wasze wojsko. Tylko są lepsi. Dostali zadanie, aby wypłać wszystkich uciekinierów z piekła.- Powiedział.
- To dlatego Justin mnie ostrzegał.- Powiedziałam bez namysłu.
- Powiedziałaś mu, że  byłem u Ciebie?
- Nie, ale zapytałam się czy jest możliwość ucieczki z piekła, a ten później dostał telefon.
- Szybko zauważyli, że was nie ma.- Powiedział Zayn, patrząc na mnie i na chłopaka.
- Uciekła nas duża grupa, więc co się dziwisz?
- Ale kto wam pomógł?
- Nie ważne, księżniczko. Liczy się, że udało mi się uciec. Teraz muszę tylko wymyśleć coś aby mnie tam znów nie posłali. Nie wytrzymam już bez ciebie.- Chłopak wpił mi się w usta, a po chwili zszedł do szyi. Odchyliłam się lekko do tyłu, aby ułatwić mu dostęp.
- Dzieci sypialnie macie tam!.- Mulat wskazał nam palcem drzwi do sypialni.
- Bardzo śmieszne Zayn.- Powiedziałam odsuwając się od Loczka.
- Nie głupi pomysł.- Skomentował to Harry przytulając mnie od tyłu.- Kiedyś wspominałaś mi o jakieś nagrodzie.- Szepnął mi do ucha, a ja się zarumieniałam.
- Możliwe, ale teraz chyba są ważniejsze sprawy niż Twoja nagroda.- Powiedziałam, odwracając się od niego.- Nie próbuj czytać mi w myślach, bo i tak je blokuję.- Dodałam i przelotnie pocałowałam go w usta.- Więc, co Cię może uratować od piekła?- Spytałam odsuwając się od niego. On jednak milczał, ale po chwili mi odpowiedział.
- Skrzydła.`
- Nie wiem, czy dam radę. Nie opanowałam jeszcze mojej mocy, a to jest wyzwanie.- Mówiłam, ale ten mi przerwał.
- Nie proszę Cię oto. Nie chce ryzykować jak ostatnio. Będzie jeszcze jakieś inne wyjście.
- Harry, nie ma innego wyjścia niż moja moc. Archaniołowie Ci nie dadzą, a rada się nie zgodzi. Zrozum, że tylko ja jestem zdolna do tego.- Ten na mnie patrzył, a ja nie pewnie się uśmiechnęłam.
- Sytuacja jest taka. Harry aby zostać tu musi mieć skrzydła, a ty masz moc, która może mu je dać. Jeśli ktoś z wyższego stołka dowie się, że dałaś skrzydła uciekinierowi z piekła będziesz sądzona.
- Mam to gdzieś.- Powiedziałam.
- Ale ja nie. Świat potrzebuję Anioła Jasności. Anioła, a nie upadłego. Ten plan odpada. Wymyśli się coś innego. Musi być ktoś, albo coś, który mi pomoże.
- Nie ma takiego.- Powiedziałam, a Zayn mi przytaknął.
- Nie pomagacie.
- Harry to jest jedyne wyjście. Może uda się to tak zorganizować, aby nikt się nie dowiedział?- Spytałam.
- Niby jak?- Wtrącił się mulat wstając z sofy.
- Nie wiem. Jakieś miejsce, albo coś w tym stylu.
- Zaćmienie.- Powiedział po cichu Harry.
- Co jakie zaćmienie?- Zapytałam patrząc na Loczka, a raz na Zayn'a. Nienawidzę sie dowiadywać wszystkiego ostatnia. - Powiecie o co chodzi?
- Raz na kilka tysięcy lat pojawia się takie jedno zaćmienie księżyca.- Zaczął Zayn.- Te zjawisko powoduję, że Archaniołowie na kilka minut tracą orientację. Nie wiedzą co się dzieję w świecie.
- Dlaczego?- Zapytałam.
- Cała ich moc na te kilka minut idzie do Anioła Jasności.- Odpowiedział mi Harry. Spojrzałam na niego, a ten kontynuował.- Czyli przez te kilka minut będziesz tak potężna, że byłabyś w stanie zniszczyć świat.- Dodał.
- Ale dlaczego oni tracą orientację?
- Bo nie mają swojej mocy. Nikt nie wie dlaczego akurat tracą moc, ale te zaćmienie to ich słaby punkt.- Powiedział Zayn pochodząc bliżej nas.
- Kiedy jest zaćmienie?
- O ile dobrze pamiętam to Harry ma szanse na skrzydła za kilka dni.- Odpowiedział Zayn.
- Kilka dni do zaćmienia nam pozostało?- Spytałam nie pewnie, a oni pokiwali głową.
- Księżniczko, nie musisz dla mnie tego robić. Znajdziemy inny sposób.- Powiedział do mnie Harry. Chyba zauważył, że się tym wszystkim przeraziłam.  Nie mogłam wydusić żadnego słowa. Zaćmienie, potężna moc i w tym wszystkim jestem ja.
- Dam radę.- Odpowiedziałam w końcu.
- Jesteś pewna?- Zapytał, a ja tylko się uśmiechnęłam.
- Stary, musimy iść z Dianą. Chyba coś słyszałem.- Powiedział Zayn, a Harry spojrzał na mnie z troską.
- Zabierz ją jak najdalej.- Powiedział.
- Nie chcę Cię zostawiać.- Oznajmiłam, a on jedynie się uśmiechnął.
- Też nie chce abyś odchodziła, ale jeśli nas złapią razem źle się co dla nas skończy.- Powiedział i pocałował mnie w czoło.- Zobaczymy się nie długo, księżniczko.- Dodał i poczułam, że Zayn cięgnie mnie za rękę. Wyszliśmy z mieszkania i zaczęliśmy się kierować do jego auta.
- Nic nie słyszałeś, prawda?-  Zapytałam, a ten na mnie spojrzał.
- Nie.- Odpowiedział.
- To dlaczego nas okłamałeś?
- Będę szczery. Harry mi kazał.
- Kłamiesz.- Powiedziałam wsiadając do samochodu.
- Po co miałbym kłamać? Skontaktował się ze mną w myślach. Kazał mi Ciebie zabrać bo miał się pojawić osoba, która mu pomogła wydostać się z piekła.- Odpowiedział.
- Ale po co kazał Ci mnie zabrać?- Nic nie odpowiedział, a ja zaczęłam czytać mu w myślach.- Ładna jest?- Spytałam po chwili, a ten zaczął się śmiać.
- Widzę, że skorzystałaś ze swojego talentu.
- Pytam się, czy ładna.
- Tak, nawet bardzo.Jednak ja nic Ci nie mówiłem.- Odpowiedział, a we mnie zaczęło się gotować. Muszę wiedzieć kim jest ta osoba i to jak najszybciej.

6 komentarzy:

  1. Ciekawy rozdział, szkoda, że była taka długa przerwa :c Czekam na następny :))

    OdpowiedzUsuń
  2. OMG!!! Świetny jak zawsze, pisz jak najszybciej. Z niecierpliwością czekam na NEXT. Acha i weny życzę.

    OdpowiedzUsuń
  3. Noo opłacało się czekać rozdział MEGA

    OdpowiedzUsuń
  4. to jest ten wredny anioł tak?to on im pomógł( raczej ona ale dobra ) czy mi sie przyśniło zgadzam się z kom. na gorze warto było

    OdpowiedzUsuń
  5. Awww zaisty rozdział <3 http://black-love-fanfiction.blogspot.com/
    http://faileddeath.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Kiedy next?
    http://diana-harry-styles-fanfiction.blogspot.com/?m=1

    OdpowiedzUsuń