niedziela, 31 sierpnia 2014

Rozdział XVI - Rozpacz

*Oczami Harry'ego*

Nie wierzę, w to co się dzieję. Archaniołowie nie zamierzają działać do póki rada nie uzna, że już najwyższy czas na to. Mimo, że jestem upadłym aniołem  mogę zdobyć każdą informację.
- Harry?- Zapytała się nie śmiało. Odwróciłem się do niej i ujrzałem swoją siostrę.
- Dlaczego nie podejmiecie działań?- Zapytałem przechodząc do rzeczy. Nie kontaktowałem się z nią już od wielu lat.
- To nie jest takie proste. Póki nic jej nie grozi jest...
- Nic jej nie grozi?! Żartujesz sobie chyba ze mnie?! Anioł Ciemności ją opętał i zagroził, że nie długo zacznie działać.
- Od kiedy się nią interesujesz? Nie wliczając fakt, że chciałeś pomóc jemu.
- Nie ważne. Albo zaczniecie działać, albo sam zacznę działać na własną rękę.- Powiedziałem z powagą w głosie.
- Mówię Ci, że to nie jest proste. Póki co ją tylko opętał i tak w ogóle Ty też mu pomagałeś. Nic nie mogę zrobić.- Powiedziała.
- Najlepiej powiedzieć nic nie mogę zrobić. Dobra zapomnij, że masz brata. Lepiej było jak się nie kontaktowaliśmy. Radziłem sobie przez tyle lat to i teraz też sobie poradzę.- Powiedziałem odwracając się od niej i idąc w stronę auta. Wsiadłem do samochodu i stamtąd ostatni raz spojrzałem na nią. Stała wpatrzona w samochód, a następnie się obrócił i poszła. Mimo wszystko nic się nie zmieniła. Rzuciłem bieg i pojechałem do Diany. Chciałem zobaczyć, czy jest u niej Justin, czy się nią opiekuję. Lecz kiedy podjechałem przed domem nie było żadnego auta. Zaparkowałem i wysiadając zamknąłem samochód. Poszedłem pod drzwi i zapukałem. Oby nie otworzyli jej opiekunowie. Nie było by miło i pewnie nie odbyło by się od walki. Usłyszałem, że drzwi się otwierają i zobaczyłem dziewczynę.
- Hej.- Od razu na jej twarzy skradł się uśmiech, ale próbowała go powstrzymać. - Miło, że wpadłeś po tak długiej nie obecności.- Dodała.
- Jesteś sama?- Zapytałem od razu.
- Tak, rodziców nie ma i wrócą wieczorem.- Powiedziała otwierając szerzej drzwi.- Wejdziesz?
- Nie mam zbytnio czasu. Chciałem Cię zobaczyć.- Uśmiechnąłem się.
- Harry zrobiłam coś nie tak, czy po prostu się mną znudziłeś?- Spytała szeptem. Między nami nastała cisza, którą przerwała dziewczyna.- W sumie nie będę zabierała Ci czasu skoro go nie masz.
- Nie oto chodzi.
- Więc o co?
- To skomplikowane księżniczko.
- Czyli jestem tą drugą?- Spytała, a ja się zaśmiałem. Czy ona naprawdę myśli, że ja mam kogoś innego?
- Mogę Cię zapewnić, że jesteś tą pierwszą.- Powiedziałem z uśmiechem.
- Jak masz iść to już idź.- Powiedziała. Ja z nerwów przeczesałem włosy i nie pewnie spojrzałem na Dianę. Wszedłem w jej myśli, których nie blokowała. Chciała abym został z nią i nie opuszczał. Tak bardzo chciałbym jej powiedzieć prawdę, ale nie mogę. Spojrzałem w jej oczy, a ta się nie pewnie uśmiechnęła.
- Chcesz abym został?- Zapytałem, ale i tak znałem odpowiedź.
- Nie ważne.- Powiedziała, a ja ją złapałem za rękę.
- Jedziesz ze mną. Nie zostawię Cię.- Uśmiechnąłem się do niej, a tej od razu pojawił się uśmiech. Poszliśmy do mojego auta i pojechaliśmy za miasto. Myślałem tylko o tym, aby Anioł Ciemności jej nie znalazł.

~*~

*Oczami Diany*

Jechaliśmy za miasto. Harry był skupiony na drodze, a ja po prostu się cieszyłam, że spędzę z nim trochę wolnego czasu. Od ostatniego spotkania minęło dość dużo czasu, a mianowicie pięć dni. Myślałam, że ma mnie już dość albo, że ma już kogoś. Jednak się myliłam.
- Jesteśmy.- Powiedział zatrzymując samochód. Od razu wysiadłam i zaczęłam oglądać okolicę. Było tu idealnie. Jedna wielka polana, a na niej jezioro. Wokół był las. Była to odskocznia od wielkiego miasta.
- Idealnie.- Powiedziałam obracając się od chłopaka. Ten si uśmiechnął i mnie objął.
- Tak myślałem, że Ci się spodoba.- Odpowiedział i dał mi buziaka w policzek. Odsuwając się spojrzeliśmy sobie w oczy. Staliśmy tak wpatrzeni w siebie kilka minut, ale złączył nasze usta. Całował namiętnie. Czułam motylki jak za każdym razem. Zdawało mi się, że moja krew płynie szybciej, a serce miało zaraz wyskoczyć. 
Po chwili on mnie podniósł, a pod jego dotykiem myślałam, że się stopię. Po chwili położył mnie na masce samochodu i pogłębił jeszcze bardziej pocałunek. Ta chwila może trwać wiecznie, ale tylko z nim. Nie chciałam, aby przestawał. Chciałam aby mnie całował bez końca. Ale co dobre szybko się kończy. Odsunął się i oblizał seksownie usta, aż przegryzłam dolną wargę. On się uśmiechnął i nachylił się nade mną.
- Mógłbym tak w nieskończoność.- Zaśmiałam się delikatnie i objęłam go w szyi. Postanowiłam mu to powiedzieć. To doskonała chwila.
- Harry.- Spojrzał mi w oczy i się uśmiechnął.- Nie chce abyś odchodził z mojego życia. Zależy mi na Tobie.- Dodałam, a on się szybko odsunął. Jego wzrok się zmienił. Nie mogłam nic wyczytać. Po chwili na mnie spojrzał.
- Odwołaj te słowa.- Powiedział.
- Co?
- Odwołaj je póki nie jest jeszcze za późno. Powiedz, że Ci na mnie nie zależy.
- Ale mi zależy. Nie chce abyś odchodził.
- Nie!- Uniósł głos, a ja zeszłam z maski.
- Sam powiedziałeś, że...
- Wiem co powiedziałem, ale proszę Cię odwołaj te słowa.- Powiedział błagalnym, ale wręcz stanowczym głosem.
- O co Ci chodzi? Myślałam, że...- Znów mi przerwał.
- Miałaś błędne myślenie. Odwołaj je.- Nic nie odpowiedziałam, a poszłam wsiąść do auta. Usłyszałam jeszcze, że coś mówi.- Cholera nie tak miało to wyglądać.- W oczach miałam łzy. Wszystko to było jednym wielkim kłamstwem. Zakochałam się w dupku. Cholera nie chce go znać. On wsiadł do auta i spojrzał na mnie. Nie chciałam zwracać na to uwagi, ale musiałam się zapytać.
- To po co to wszystko robiłeś? Po co mnie całowałeś i po co się ze mną spotykałeś skoro Ci na mnie nie zależy?
- Księżniczko...
- Nie mów tak do mnie.
-  Posłuchaj. Pamiętasz jak chciałaś się dowiedzieć prawdy na mój temat i na wszystko co się wtedy działo, a co gorsza dzieję?- Spytał wpatrzony w przednią szybę.
- Pamiętam.
- Ta prawda jest Ciebie bliżej niż myślisz, ale nadal nic nie mogę Ci powiedzieć. To skomplikowane i trochę przerażająca historia.-  Powiedział tym razem patrząc na mnie.
- Znowu zaczynasz? Jeśli zacząłeś to skończ. Zresztą co się przejmuję. Chce do domu.- Powiedziałam odwracając od niego wzrok.

~*~


W końcu w domu. Wysiadłam z samochodu, a Harry podążył za mną.
- Po co ze mną idziesz?- Spytałam złośliwie. Pewnie rano bym się jeszcze z tego cieszyła, ale teraz to już jakoś mniej.
- Chce się upewnić, że nic Ci nie grozi.- Powiedział.
- W moim własnym domu? Nie przesadzasz?- On nic nie odpowiedział. Weszłam z nim do środka i oboje zauważyliśmy Justin'a siedzącego u mnie na kanapie.
- Miałaś się z nim nie spotykać.- Powiedział patrząc na nas.
- Nie martw się już nie będę. Zresztą jak tu wszedłeś?
- To nie jest ważne.- Powiedział do mnie.- A ty Harry wynocha stąd.- Loczek patrzył na niego, ale nie miał zamiaru wyjść.- Nie słyszałeś?- Spytał.
- Jakoś nie mam zamiaru.
- Harry idź sobie.- Powiedziałam. Nie chciałam całkiem się przy nim rozkleić.- Idź proszę.- Dodałam, a on na mnie spojrzał i podszedł do mnie. Złapał moje dłonie i spojrzał mi w oczy.
- Obiecuję Ci księżniczko, że Ci wszystko wyjaśnię.- Powiedział i ucałował moje dłonie.- Tylko nie teraz.- Dodał, a ja odwróciłam wzrok. Nie chciałam na niego patrzeć.
- Idź już.- Powiedziałam ledwo powstrzymując łzy.- Mam dość tych kłamstw.- Dodałam ledwo i poczułam, że puszcza moje dłonie.
- Jeśli tego tylko chcesz.- Spojrzałam na niego.
- Nie chce, ale tak będzie lepiej.- Powiedziałam i wyszłam z tego pomieszczenia. Nie chciałam patrzeć jak wychodzi. Cholera, czy ja go w ogóle kocham? Czy zależy mi tak na nim, aby cierpieć przez niego? Czy chce poznać w końcu prawdę?
- Wszystko dobrze, on już poszedł.- Powiedział Justin wchodząc do kuchni. Bez wahania wtuliłam się w przyjaciela. Chciałam krzyczeć z tego wszystkiego. W tym momencie nie chciałam go widzieć. W tym właśnie momencie żałuję, że poszłam wtedy na ten spacer, że spędziłam z nim każdą wolną chwile. Tak cholernie tego żałuję, a może mi się tylko wydaję.
- Mówił coś?- Zapytałam szeptem.
- Nie. Wyszedł bez słowa.- Odpowiedział na moje pytanie.- Mam zostać?
- Nie. Chce być sama. Muszę to jakoś poukładać.- Odpowiedziałam odsuwając się od przyjaciela i wycierając łzy dłonią.- Dam radę.- Dodałam, a on się lekko uśmiechnął.
- Jak coś, to weź zadzwoń. Przyjdę.- Powiedziałam.
- Okej.- On już nic nie odpowiedział, a poszedł w stronę wyjścia. Chciałam iść do siebie, ale zadzwonił dzwonek do drzwi. Poszłam więc je otworzyć.
- Witaj Diano.- Powiedział jakiś mężczyzna. 




12 komentarzy:

  1. Masakra jakas , swietnie zapowiada sie następny rozdział

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  3. O boze.❤❤❤

    OdpowiedzUsuń
  4. Suuper, pisz next :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Zajebistty :-) Czekam na następny :3

    OdpowiedzUsuń
  6. Niesamowite...nie moge si doczekac kolejnego rozdzialu!-roxi:)

    OdpowiedzUsuń
  7. Kocham tego bloga, a rozdział cudowny <3

    OdpowiedzUsuń
  8. O jaaaa!!! Pewnie to wszystko ma drugie dno ;) A ten facet to na 100 zły charakter! Czekam niecierpliwie na nn <3
    Pozdrawiam Clauduska Duśka xx.

    OdpowiedzUsuń
  9. O boże co ten Harry zrobił?
    Czekam na next

    OdpowiedzUsuń
  10. Zostałaś nominowana do Liebster Blogger Award więcej informacji u mnie http://klutnie-czasami-lacza.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń