czwartek, 4 sierpnia 2016

Jest nadzieja

Witam. Dawno mnie tu nie było i pewnie nikogo tu już nie ma. Jednak mam nadzieję, że ktoś tu jest i przeczyta to co chce wam napisać. Postaram się nie zająć wam dużo czasu. Jest mi mega przykro, że nie dodawałam rozdziałów, że zaniedbałam tego bloga, że zaniedbałam was. Pewnie na nic wam moje wytłumaczenie. Nie będę wam wciskać kitu, że nie miałam czasu. Powód jest inny. Zastanawiacie się pewnie jaki mogłam mieć powód? No cóż szczerze mówiąc chyba się wypaliłam. W głowie rodzą mi się nowe pomysły, których nie umiem ująć w słowa. Nie umiem z głowy przerzucić ich na "papier". Sprawia mi to trudność. Każda moja próba kończy się z niepowodzeniem, co wprowadzało mnie w złość. Pisanie zdania, a następnie usuwanie go. Błędne koło. Przez rok nie umiałam nic, a nic napisać. Żałosne, ale taka jest prawda.  Przepraszam was za to. Pewnie jesteście ciekawi jak potoczyły się losy bohaterów? Czy Anioł Ciemności został pokonany, czy Diana dała radę? Czy Harry się zmienił i dostał skrzydła? Czy są razem? A może myślicie, że Harry nadal wykorzystywał Dianę i jej naiwność? Cóż mogłabym wam tu wszystko napisać, ale po co? Skoro nikogo tu już nie ma, ale jeśli się znajdzie jedna osoba, która czekała aż wrócę mogę tej osobie powiedzieć jedno. Chcesz poznać dalsze losy Diany i Harry'ego? Możesz je przeczytać sama. Tak zgadza się chce wrócić do pisania, ale czy mi się uda? Nie mogę tej osobie dać 100% pewności. Mogę jedynie zapewnić, że będę się starała. Jednak rozdziały nie będą pojawiać się tu. Tylko na moim koncie na wattpadzie <klik> Opowiadanie zacznę od pierwszego rozdziału, tak dla przypomnienia fabuły i o co w tym wszystkim chodziło.

czwartek, 23 lipca 2015

Rozdział 5 wizja

<klik>

Zmęczona rozmowa z Archaniołami poszłam do Swojego pokoju. Niespodziewanie siedział tam Harry. Spojrzałam na niego spod byka, a on się jedynie uśmiechnął.
- Gdzie byłaś?- Zapytał ochrypniętym głosem.
- Tam, gdzie Ciebie nie było.- Uśmiechnęłam się sztucznie i zdjęłam swoje buty.
- Ostro.- Powiedział podchodząc bliżej. Złapał mnie za rękę, a ja poczułam się dziwnie
- A jak mam być?
- Księżniczko, wiesz sama jak jest trudno. Tropiciele jeszcze szukają. W końcu i mnie złapią. Nie mogę się dłużej ukrywać.- Powiedział, a mnie cała złość przeszła.
- Całkowite zaćmienie księżyca jest już nie długo. Zobaczysz odzyskasz skrzydła.- Starałam się go pocieszyć, a on mnie objął w pasie i przyciągnął do siebie.
- A teraz na poważnie Księżniczko. Gdzie byłaś?
- U Archaniołów. Wezwali mnie.
- Po co?
- Szczerze dużo mi nie mówili. Wspominali jedynie,  o mojej mocy.
- To znaczy co?
- Posiadam inną moc, niż moi poprzednicy.- Spojrzałam mu w oczy, a tam zobaczyłam nie pokój i strach. Przynajmniej tak mi się wydało.- Spokojnie Harry panuję nad nią.- Uśmiechnęłam się lekko.
- Wiem, że sobie poradzisz. - Lekko musnął moje usta, a ja to odwzajemniłam pogłębiając pocałunek.
- Nawet nie wiesz jak za Tobą tęsknie.- Powiedziałam, gdy się od niego odsunęłam. On się delikatnie uśmiechnął i złapał moje dłonie.
- Już nie długo będziemy razem. Tylko Ty i ja.
- Jasne.- Powiedziałam, a podniósł delikatnie jedną brew.
- O co Ci chodzi?
- Nie udawaj. Oboje wiemy, że z piekła nie da się uciec, a wam się udało. Jak?
- Ktoś na pomógł, ale nie mogę Ci więcej powiedzieć. Spotkamy się w dniu zaćmienia. Wtedy już wszystko się ułoży.- Ostatni raz mnie pocałował i znikł za oknem. Usiadłam na łóżku u się położyłam.


- Musimy zabrać jej moc.- Powiedział Archanioł.
- Musimy pomóc ją jej opanować.- Powiedziała Anielica.
- Opanować?! Oszalałaś?! Ona była człowiekiem. Człowiek nie powinien dostać takiej mocy! Ona nawet nie powinna zostać Aniołem Jasności. Powinna zginąć na polu bitwy. Tak jej było pisane w księgach!- Uniósł głos, gdzie wszyscy na auli się przestraszyli.- Tropiciele zamiast szukać ostatniego uciekiniera z piekła, powinni zając się nią,a następnie zabić!


Obraz mi się urwał. Zerwałam się z łóżka. Co to do cholery było? Jeśli to jakiś żart, to naprawdę nie jest to śmieszne. Musiałam dowiedzieć o co chodzi. Wiedziałam kto mi pomoże. Musiałam skontaktować z Mulatem. Szybko wstając z łóżka i zakładając buty skierowałam się do wyjścia.  Od razu gdy wychodziłam napotkałam Justin'a.
- Gdzie idziesz?- Zapytał się.
- Idę się przejść.- Uśmiechnęłam się i go ominęłam. Wiedziałam, że Zayn'a znajdę w klubie. Zawsze tam był. Wchodząc do środka od razu go zauważyłam przy barze. Podbiegłam do niego.
- Zayn, musisz mi pomóc.- Powiedziałam, a ten na mnie spojrzał.
- O co chodzi?- Spytał.- Harry Ci nie pomoże?
- Nie chce go w to mieszać. Ostatnim czasem dziwnie się zachowuje.
- Justin?
- Coś mi w nim nie pasuję. Zostałeś mi tylko ty.
- O co chodzi?
- Nie tu, chodź.- Powiedziałam ciągnąc go na zewnątrz. Poszliśmy w zaułek i zaczęłam mówić.- Kiedy Harry ode mnie wyszedł przed oczyma miałam jakiś obraz.
- Jaki?
- Archaniołów.  Rozmawiali między sobą. Jeden z nich mówił, że powinnam zginąć na polu bitwy jak było mi pisane księgach. Mówił też, że to mnie powinni tropić tropiciele zamiast ostatniego uciekiniera z piekła. Wiedziałam o kim mówią, ale najbardziej przestraszyłam się, że tropiciele powinni mnie zabić.
- A byłaś, dzisiaj u nich?
- Tak mówili o mojej mocy, że rośnie i rośnie. Jednak powiedzieli, że jak pójdzie coś nie tak to mi ją zabiorą.
- Najpierw mówili, że Ci pomogą, a później pojawił Ci się ten obraz?
- Tak.
- Wiem, kto nam to pomoże wyjaśnić.- Powiedział i zmierzał do kluby. Poszłam, więc za nim, a on prowadził na tyły klubu.
- Po co tu idziemy?
- Jest tu jeden upadły, który upadł później niż ja i Harry.
- Kiedy?
- Kilka lat temu, ale był w radzie.
- Dlaczego upadł?- Spytałam, a Zayn odwrócił się od mnie i się jedynie uśmiechnął.
- Nikomu nie chciał powiedzieć, ale krążą plotki, że spiskował z Harry'm i Aniołem Ciemności. Jednak w to nie wierze.- Odpowiedział, gdy wchodziliśmy do pomieszczenia.
- Kogo szukasz Malik?
- Lucka.- Powiedział, a ten nas wpuścił do środka. Zayn długo nie szukał.- Poczekaj tu.- Zwrócił się do mnie, a ten podszedł do chłopaka o blond włosach. Malik coś mu powiedział, a ten spojrzał na mnie i się uśmiechnął. Razem ze Zayn'em podszedł do mnie.
- Nie będziemy tu rozmawiać.- Powiedział i wyszliśmy z pomieszczenia. Skierowaliśmy się na górę i do cichego miejsca.- Witajcie w moich skromnych progach.
- On założył ten klub.- Powiedział do mnie Zayn.
- W czym mogę ci pomóc Aniele Jasności?
- Wole, gdy się mówi do mnie po imieniu.
- Oczywiście Diano.- Poprawił się.
- Dianie pojawił się obraz przed oczyma. Obraz Archaniołów. Mówili coś o jej śmierci.
- Ale nie mogą mnie zabić prawda?- Spytałam.
- W połowie jesteś człowiekiem, w połowie Aniołem. Masz uczucia i miałaś śmiertelność. Jednak z tego co wiem Harry oddał swoją nieśmiertelność Tobie. Styles chcąc obudzić Twoje moce poświęcił się i trafił do piekła.
- Obudzić moje moce?
- Tak. Przepowiednia coś mówiła, że Twoja moc w stu procentach uwolni się, gdy stracisz coś,a  w tym przepadku kogoś kogo kochasz.
- Nadal nie rozumiem.
- Cała nasza trójka wie, że Harry uciekł z piekła, więc tak nie patrząc ktoś musiał mu pomóc, a wiemy, że u demona nie ma nic za darmo.
- Demona?- Zapytałam równocześnie z Zayn'em.
- Ich już dawno nie ma. Oboje o tym wiemy Luck.- Zaczął Zayn.- Zostali wygnani do innego świata.
- Zayn, Zayn, Zayn. Wszystko się pozmieniało. Ktoś musiał opanować demoniczną moc i stał się Demonem. Jednak to są moje sugestie. Pamiętacie jednak o tym, że Anioł Ciemności był Demonem. Przepuszczam, że Anioł Ciemności miał jeszcze na boku sojusznika. Anioła, który się tego uczył. Jednak nikt nie wie kto.
- Ale skoro uczył się demonicznej mocy, nie powinien być Demonem?- Zapytałam.
- Może przybrać dowolną postać. Jeśli to co mówię jest prawdą i to mamy poważne kłopoty.
- Czekaj, ale co Dianą? Mogą ją zabić?
- Jeśli Harry za wolność z piekła poświęcił nieśmiertelność, której nawiasem mówiąc nie miał, to demon wziął od Diany, w końcu należała do niego. Jeśli Harry znów jest nieśmiertelny to możliwe, że ją odzyskał.
- Jak?- Spytałam.
- Demon mu ją oddał i chciał coś innego.
- Nic już tego nie rozumiem.- Powiedziałam przerażona.
- Po pierwsze. Musisz się dowiedzieć, czy Styles odzyskał nieśmiertelność.
- A jeśli tak?
- Przemilczę to.- Odpowiedział.- A te obraz co Ci się pojawił to jest wizja. Może dotyczyć przeszłości, teraźniejszości a nawet przyszłości. Twoja moc jest niebezpieczna dla wszystkich. Archaniołowie nawet takiej nie mają. Boją się zagrożenia z Twojej strony.
- Opowiedziałeś nam tyle, że chyba tu zamieszkam.- Powiedział Zayn w żartach, aby rozluźnić atmosferę.
- Musisz być ostrożna. Uważaj komu ufasz.- Dodał.- Poza tym jestem Luck.- Uśmiechnął się przyjaźnie.
- Diana.
- Spokojnie Diano jakoś ci pomożemy, ale nasza trójka to za mało.- Powiedział Zayn.
- Od razu mówię, że nie chce w to mieszać Justin'a i Harry'ego.
- Kryzys w związku?- Zaśmiał się Luck.
- Po prostu muszę sama sobie poradzić.- Powiedziałam.
- Więc w grupie mamy przystojnego znającego historię i proroctwo upadłego, Zayn'a, który wygląda na groźnego i Anielice Jasności, która moc może zabić w promieniu tysiąca kilometrów. Kogo jeszcze chcemy?- Zapytał Luck.
- Ali.- Powiedziałam.
- Ali? Jaka Ali?- Zapytał Zayn.
- Ona ma łączność z światem zmarłych. Może łączyć się z Lolą.
- A po co Twoja przyjaciółka.
- Ali mi powiedziała od Loli wiadomość, że mam uważać. Ona mnie nigdy nie zawiodła.- Powiedziałam.
- No więc Ali wie, czy nie, ale jest w naszej drużynie.- Powiedział Luck z uśmiechem.
- Ja z nią pogadam.- Odpowiedziałam.

~*~

Nie postrzeżenie weszłam do krainy Aniołów. Musiałam znaleźć Ali jak najszybciej. Nie chciałam spotkać żadnego Archanioła. Jeśli ta wizja była prawda, to mam przechlapane. Muszę uważać, to już nie są przelewki. Zauważyłam blondynkę, która rozmawiała z siostrą Harry'ego. Podeszłam trochę bliżej i podsłuchałam ich rozmowę.
- Musisz mi uwierzyć.- Powiedziała Ali.
- Nie masz żadnych dowodów na to.- Odpowiedziała.
- A na Lucka mieliście dowodu?- Zapytała zakładając ręce na piersi.
- Ali, to była inna sprawa. Nie wracajmy do tego. Muszę iść.- Powiedziała i odeszła. Gdy siostra Harry'ego była wystarczająco daleko, podeszłam do blondynki.
- O co chodziło?- Zapytałam, a dziewczyna mnie na mnie spojrzała.
- O nic takiego.
- Słuchaj jest sprawa, ale to nie tu.- Powiedziałam rozglądając się, czy nikt nas nie obserwuje.
- Dobrze, to gdzie?
- Dziś wieczorem w klubie upadłych aniołów.- Powiedziałam, a ta pokiwała głową.- Będziemy czekać.- Dodałam i zaczęłam odchodzić.
- My? To znaczy kto?
- Zobaczysz.- Odpowiedziałam i czym prędzej wyszłam z krainy Aniołów. Jeśli Archaniołowie myślą, że się poddam to się mylą.


Harry szedł środkiem drogi, a gdy zobaczył postać zatrzymał się.
- Po co za mną przyszedłeś?- Zapytał. Z mroku wyłonił się Anioł Ciemności.
- Pamiętaj o obietnicy.
- Pamiętam, ale nie myśl, że dam Ci skrzywdzić Diane.- Powiedział mierząc go wzrokiem pełnym nienawiści.
- Jeśli mnie zdradzisz to zapamiętaj, że mam sojusznika, który dopilnuję abyś dotrzymał obietnicy.- Powiedział.


Obraz mi się urwał. Zatrzymałam się, aby odetchnąć świeżym powietrzem. Usiadłam na ławce i wzięłam kilka nowych wdechów. Musiało się to już skończyć. Pojawiły się nowe pytania, na które znał odpowiedź tylko Harry, a on mi na nic nie odpowie. Według niego jest wszystko w porządku. Nadszedł czas, aby działać samemu.



________________________________________________________

Kolejny rozdział już za nami. Co sądzicie? Zapewniam was, że będzie się dziać.
Zapraszam na: Deadfall a to zwiastun (wykonała go pewna dziewczyna, której serdecznie dziękuję.

czwartek, 9 lipca 2015

Rozdział 4 wiadomość


*Klik*



Czekałam na jakąś wiadomość od Harry'ego. Jednak on nie dawał znaku życia. Czyżby znikł ponownie? Denerwował mnie fakt, że jakaś inna dziewczyna może z nim przebywać. W głębi duszy czułam, że szykuję się coś wielkiego, ale nie chciałam o tym myśleć. Spojrzałam w lustro i zobaczyłam za sobą postać. Był to Harry. Odwróciłam się do niego. Patrzył prosto na mnie. Podchodząc do niego zobaczyłam, że jego oczy momentalnie się zmieniły. Jego zielone oczy zrobiły się czarne jak u jakiegoś demona.
- Czas na Ciebie.- Powiedział i rękoma zaczął robić dziwne znaki, a mi brakowało powietrza. Zerwałam się z łóżka i zaczęłam szybko oddychać. Złapałam się za klatkę piersiową i łapałam powietrze. To był tylko sen. Harry by Ci nigdy krzywdy nie zrobił. Nigdy. Spojrzałam na zegarek była trzecia w nocy. Położyłam się z powrotem, ale już nie mogłam usnąć. Zastanawiając się nad sensem mojego snu próbowałam zasnąć. Jednak mi się nie udało. Koło szóstej wstałam z łóżka i zeszłam na dół. Mimo, że nikogo nie było w mieszkaniu czułam czyjąś obecność.
- Nie wiem, kim jesteś, ale wyjdź.- Powiedziałam, ale odpowiedziała mi jedynie cisza.- Wiem, że tu jesteś. Czuję Cię.- Dodałam. Z cienia wyszedł Zayn, który się uśmiechał.
- Dobrze, że używasz mocy.- Powiedział.
- Co Ty tu robisz o szóstej nad ranem?
- Harry chciał wiedzieć, jak sobie radzisz.
- Nie mógł sam przyjść?- Zapytałam zakładając ręce na piersiach.
- Wiesz, że nie może.
- A może jest zajęty tą osobą, która miał się wtedy spotkać?
- Diana nie przesadzaj.- Powiedział.
- Ja przesadzam? To on spotyka się z jakąś dziewczyną i jeszcze to ukrywa przede mną.
- Nie rozumiesz. Jakby nie musiał siedzieć w piekle to teraz tego wszystkiego by nie było.
- To może powiesz mi, że to moja wina? Przepraszam bardzo, ale się nie prosiłam o nieśmiertelność.
- Widzę, że nie da się z Tobą porozmawiać. Przekazać co Harry'emu?
- Tak. Jak się sam nie pojawi to niech się do mnie już nie odzywa.- Powiedziałam, a Zayn znikł tak szybko, jak się pojawił. Byłam wściekła na niego jak nigdy. Próbowałam się uspokoić biorąc duże wdechy i wydechy, ale to nic nie dawało.
- Diana?- Usłyszałam za sobą głos. Spojrzałam się za siebie i zobaczyłam Justin'a
- Tak?
- Archanioły chcą Cię widzieć.
- Co niby znowu zrobiłam?- Spytałam.
- Chcą Ci coś przedstawić.- Powiedział dość poważnym głosem. Pokiwałam jedynie głową i wraz z nim skierowałam się do siedziby Archaniołów. Wchodząc tam na samą myśl zrobiło mi się nie dobrze.
- Diano cieszymy się, że Cię widzimy.- Uśmiechnęła się jedna z nich.
- Po co mnie wezwaliście?
- Spokojnie to głębsza sprawa, Diano. Justin zostaw nas samych.- Ten posłusznie wyszedł, a ta kontynuowała.- Kila set lat temu jeden z naszych aniołów przepowiedział nam bardzo ważną rzecz. Wszyscy wiemy, że Twoja moc rośnie z dnia na dzień, z godziny na godzinę.
- Wiem o tym, ale co to ma do rzeczy?
- Justin powiedział nam o Twojej mocy ognia. Jeśli dobrze jeden z naszych aniołów zrozumiał może to być oznaka tylko jednego.
- Czego niby?
- Rośnie w Tobie taka moc, której nie dasz rady opanować.
- Przecież panuję nad nią, więc w czym problem?- Ta rozmowa zaczynała mnie denerwować.
- Nie rozumiesz Diano. Ta moc jest jakaś inna, niż tą co panowali Anioły Jasności. Ta moc może Cię zniszczyć. Wystarczy jeden błąd, a świat może przestać istnieć.
- Słucham?
- Nie wiemy dlaczego ta moc jest inna niż tamte.
- I co ja mam zrobić?
- Nie wiemy jeszcze, ale na pewno jak coś wymyślimy to ci powiemy.-  Dodała.- Musisz uważać Diano. W najgorszym przypadku będziesz musiała oddać moc.
- Mogę już iść? Chciałabym to wszystko przemyśleć.- Powiedziałam.
- Oczywiście. - Wyszłam z ich wielkiej sali. Zaczęłam szukać Justin'a, ale nigdzie nie mogłam go znaleźć. Cholera jasna, gdzie on może być?
- Ty jesteś Diana?- Spytała się jakaś dziewczyna.
- Tak, w czym mogę pomóc?
- Jestem Ali.- Uśmiechnęła się przyjaźnie blondynka.- Słyszałam o wiele o Tobie i o Harry'm. Podobno Twoja miłość go zmieniła na lepsze.
- Między innymi.
- A jeśli szukasz Justin'a to wyszedł z siostrą Harry'ego.
- Dzięki.- Odpowiedziałam z lekkim uśmiechem.
- Nie chcę Cię zatrzymywać, ale mam dla Ciebie wiadomość.
- Jaką?
- Od niejakiej Loli. Kazała Ci przekazać, że musisz na siebie uważać.
- Loli? Jak to? Myślałam, że ona odeszła.
- Bo odeszła. Moją mocą jest łączeniem się ze światem zmarłych. Jestem jedynym takim Aniołem tutaj.
- Powiedziała Ci, że mam na siebie uważać, ale nic więcej nie powiedziała?
- Moja moc dopiero się rozwija. Połączenie zostało w jakiś sposób zerwane. Diano najprawdopodobniej grozi Ci znowu jakieś niebezpieczeństwo.- Gdy odpowiedziała na moje pytanie zrozumiałam, że to nie jest koniec walki. To początek jakieś wojny, a ja jestem pośrodku niej.


_________________________________________________________________
Wielki powrót :D
Zapraszam was na mojego drugiego bloga: Deadfall

sobota, 14 marca 2015

Informacja

Zawieszam bloga na jakiś czas. Nie mam czasu na nic, a jak go znajdę to chciałabym odpocząć i spędzić trochę czasu z rodziną. Po prostu doszły mi praktyki od września. Na początku myślałam, że sobie z tym poradzę i znajdę czas, ale jednak się myliłam. Jeśli macie pytania co do bloga piszcie na e-mail: misiakowa321@gmail.com

Dziękuję za wszystkie wyświetlenia, komentarze i za to, że czytaliście mojego bloga.

sobota, 14 lutego 2015

Rozdział 3 Spotkanie

~*~

Szłam przez nie znaną mi ulicą Londynu. Było ciemno, zimno i nie ciekawie. Może pomyliłam adresy? Gdy chciałam już zawracać zobaczyłam dwie dobrze znane mi sylwetki. Uśmiechnęłam się pod nosem i podbiegłam do nich. Złapałam jednego za rękę, a ten się odwrócił. Od razu się uśmiechnął i przytulił mnie. Druga osoba to był Zayn. Był zaskoczonym na mój widok, ale po chwili się rozluźnił.
- No, no kogo my tu mamy.- Powiedział.- Anioła Jasności.- Dodał, a ja jedynie przewróciłam oczami.
- Nie przesadzaj Zayn.- Odpowiedziałam.
- Cieszę się, że przyszłaś.- Wtrącił się Harry.
- Jak bardzo?- Uniosłam jedną brew, a ten mnie pocałował. Odwzajemniłam pocałunek, który według mnie mógł trwać wiecznie.
- Dobra, zakochani. Musimy się ukryć bo jak nas zobaczą to nie będzie fajnie.- Przeszkodził Zayn, a Loczek się odsunął.
- Masz rację.
- Przecież nikogo tu nie ma. Kto miałby nas zobaczyć?
- Księżniczko są sprawy, o których nie masz pojęcia.- Odpowiedział, a ja tylko wymusiłam lekki uśmiech. Harry złapał mnie za rękę i szliśmy w kierunku jakiegoś starego mieszkania. Weszliśmy do środka, a Zayn od razu zajął kanapę. Harry zamknął wszystkie drzwi na cztery spusty, a ja wszystkiemu się tylko przyglądałam. Nie rozumiałam o kogo chodzi. Gdy Loczek skończył patrzyłam na niego z wyczekiwaniem, ale ten tylko podszedł do mnie i mocno przytulił.
- Powiesz mi w końcu o kogo chodzi?
- Harry powiedz jej i tak się dowie. Wiesz, że musi uważać bo takie spotkania z uciekinierem nie są ani dla mnie, ani dla niej za dobre.- Powiedział Zayn, który pił piwo z puszki. Harry spojrzał na mnie i cicho westchnął.
- Archanioły wysłali tropicieli.
- Kogo?
- Tropiciele to tak jakby wasze wojsko. Tylko są lepsi. Dostali zadanie, aby wypłać wszystkich uciekinierów z piekła.- Powiedział.
- To dlatego Justin mnie ostrzegał.- Powiedziałam bez namysłu.
- Powiedziałaś mu, że  byłem u Ciebie?
- Nie, ale zapytałam się czy jest możliwość ucieczki z piekła, a ten później dostał telefon.
- Szybko zauważyli, że was nie ma.- Powiedział Zayn, patrząc na mnie i na chłopaka.
- Uciekła nas duża grupa, więc co się dziwisz?
- Ale kto wam pomógł?
- Nie ważne, księżniczko. Liczy się, że udało mi się uciec. Teraz muszę tylko wymyśleć coś aby mnie tam znów nie posłali. Nie wytrzymam już bez ciebie.- Chłopak wpił mi się w usta, a po chwili zszedł do szyi. Odchyliłam się lekko do tyłu, aby ułatwić mu dostęp.
- Dzieci sypialnie macie tam!.- Mulat wskazał nam palcem drzwi do sypialni.
- Bardzo śmieszne Zayn.- Powiedziałam odsuwając się od Loczka.
- Nie głupi pomysł.- Skomentował to Harry przytulając mnie od tyłu.- Kiedyś wspominałaś mi o jakieś nagrodzie.- Szepnął mi do ucha, a ja się zarumieniałam.
- Możliwe, ale teraz chyba są ważniejsze sprawy niż Twoja nagroda.- Powiedziałam, odwracając się od niego.- Nie próbuj czytać mi w myślach, bo i tak je blokuję.- Dodałam i przelotnie pocałowałam go w usta.- Więc, co Cię może uratować od piekła?- Spytałam odsuwając się od niego. On jednak milczał, ale po chwili mi odpowiedział.
- Skrzydła.`
- Nie wiem, czy dam radę. Nie opanowałam jeszcze mojej mocy, a to jest wyzwanie.- Mówiłam, ale ten mi przerwał.
- Nie proszę Cię oto. Nie chce ryzykować jak ostatnio. Będzie jeszcze jakieś inne wyjście.
- Harry, nie ma innego wyjścia niż moja moc. Archaniołowie Ci nie dadzą, a rada się nie zgodzi. Zrozum, że tylko ja jestem zdolna do tego.- Ten na mnie patrzył, a ja nie pewnie się uśmiechnęłam.
- Sytuacja jest taka. Harry aby zostać tu musi mieć skrzydła, a ty masz moc, która może mu je dać. Jeśli ktoś z wyższego stołka dowie się, że dałaś skrzydła uciekinierowi z piekła będziesz sądzona.
- Mam to gdzieś.- Powiedziałam.
- Ale ja nie. Świat potrzebuję Anioła Jasności. Anioła, a nie upadłego. Ten plan odpada. Wymyśli się coś innego. Musi być ktoś, albo coś, który mi pomoże.
- Nie ma takiego.- Powiedziałam, a Zayn mi przytaknął.
- Nie pomagacie.
- Harry to jest jedyne wyjście. Może uda się to tak zorganizować, aby nikt się nie dowiedział?- Spytałam.
- Niby jak?- Wtrącił się mulat wstając z sofy.
- Nie wiem. Jakieś miejsce, albo coś w tym stylu.
- Zaćmienie.- Powiedział po cichu Harry.
- Co jakie zaćmienie?- Zapytałam patrząc na Loczka, a raz na Zayn'a. Nienawidzę sie dowiadywać wszystkiego ostatnia. - Powiecie o co chodzi?
- Raz na kilka tysięcy lat pojawia się takie jedno zaćmienie księżyca.- Zaczął Zayn.- Te zjawisko powoduję, że Archaniołowie na kilka minut tracą orientację. Nie wiedzą co się dzieję w świecie.
- Dlaczego?- Zapytałam.
- Cała ich moc na te kilka minut idzie do Anioła Jasności.- Odpowiedział mi Harry. Spojrzałam na niego, a ten kontynuował.- Czyli przez te kilka minut będziesz tak potężna, że byłabyś w stanie zniszczyć świat.- Dodał.
- Ale dlaczego oni tracą orientację?
- Bo nie mają swojej mocy. Nikt nie wie dlaczego akurat tracą moc, ale te zaćmienie to ich słaby punkt.- Powiedział Zayn pochodząc bliżej nas.
- Kiedy jest zaćmienie?
- O ile dobrze pamiętam to Harry ma szanse na skrzydła za kilka dni.- Odpowiedział Zayn.
- Kilka dni do zaćmienia nam pozostało?- Spytałam nie pewnie, a oni pokiwali głową.
- Księżniczko, nie musisz dla mnie tego robić. Znajdziemy inny sposób.- Powiedział do mnie Harry. Chyba zauważył, że się tym wszystkim przeraziłam.  Nie mogłam wydusić żadnego słowa. Zaćmienie, potężna moc i w tym wszystkim jestem ja.
- Dam radę.- Odpowiedziałam w końcu.
- Jesteś pewna?- Zapytał, a ja tylko się uśmiechnęłam.
- Stary, musimy iść z Dianą. Chyba coś słyszałem.- Powiedział Zayn, a Harry spojrzał na mnie z troską.
- Zabierz ją jak najdalej.- Powiedział.
- Nie chcę Cię zostawiać.- Oznajmiłam, a on jedynie się uśmiechnął.
- Też nie chce abyś odchodziła, ale jeśli nas złapią razem źle się co dla nas skończy.- Powiedział i pocałował mnie w czoło.- Zobaczymy się nie długo, księżniczko.- Dodał i poczułam, że Zayn cięgnie mnie za rękę. Wyszliśmy z mieszkania i zaczęliśmy się kierować do jego auta.
- Nic nie słyszałeś, prawda?-  Zapytałam, a ten na mnie spojrzał.
- Nie.- Odpowiedział.
- To dlaczego nas okłamałeś?
- Będę szczery. Harry mi kazał.
- Kłamiesz.- Powiedziałam wsiadając do samochodu.
- Po co miałbym kłamać? Skontaktował się ze mną w myślach. Kazał mi Ciebie zabrać bo miał się pojawić osoba, która mu pomogła wydostać się z piekła.- Odpowiedział.
- Ale po co kazał Ci mnie zabrać?- Nic nie odpowiedział, a ja zaczęłam czytać mu w myślach.- Ładna jest?- Spytałam po chwili, a ten zaczął się śmiać.
- Widzę, że skorzystałaś ze swojego talentu.
- Pytam się, czy ładna.
- Tak, nawet bardzo.Jednak ja nic Ci nie mówiłem.- Odpowiedział, a we mnie zaczęło się gotować. Muszę wiedzieć kim jest ta osoba i to jak najszybciej.

poniedziałek, 22 grudnia 2014

Rozdział 2 Powrót

Nie miałam ochoty rozmawiać z Justin'em. Miałam dość tego dnia. Rozmowa z Archaniołami mnie dobiła w zupełności. Poczułam, że materac po mojej lewej stronie się ugina. Swoją ręką głaszcze moje nagie ramię. Westchnęłam i obróciłam się na lewą stronę. W ciemności dobrze nie wiedziałam więc zaświeciłam nocną lampkę i dopiero teraz zobaczyłam postać. To nie był Justin, a Harry. Momentalnie zmieniłam pozycję na siedzącą i się w niego wtuliłam. On mnie objął i pocałował w głowę. Dopiero gdy dotarło do mnie, że to nie sen, a rzeczywistość odsunęłam się od niego. Patrzyłam w jego zielone oczy i delikatnie się uśmiechnęłam. On otarł moją łzę, która spłynęła mi po policzku. Byłam szczęśliwa, ale to szybko minęło gdy zrozumiałam, że nie było go kilka miesięcy i nagle się pojawia znikąd.
- Ty pieprzony egoisto!- Krzyknęłam waląc go pięściami w klatkę piersiową. Wiedziałam, że nie czuję bólu i go nie poczuję, ale miałam nadzieję, że zrozumie jak ja się czuję.- O czym ty myślałeś, gdy oddawałeś mi swoją nieśmiertelność?!  Kiedy chciałeś mi o tym powiedzieć?!- Krzyczałam.
- Jeśli moje zachowanie było egoistyczne bo chciałem ratować Ciebie, to owszem jestem egoistą.
- Trafiłeś do piekła prze ze mnie.
- Nie przez  Ciebie księżniczko.- Złapał mnie za ręce i spojrzałam mu w oczy.- To moje czynny do tego doprowadziły mnie do piekła.- Ucałował moje dłonie, a następnie się delikatnie uśmiechnął.
- Nie odchodź już.- Powiedziałam.- Nie zostawiaj mnie już nigdy. Rozumiesz?- Spojrzałam na niego, a on jedynie się uśmiechał.
- Księżniczko nie mam zamiaru.- Odpowiedział. Byłam znowu szczęśliwa. Tak szczęśliwa, że nie interesowało mnie jak on uciekł z piekła.
- Nie będą Cię szukać?- Zapytałam po chwili ciszy.
- Ty zawsze musisz popsuć takie chwile jak te?- Spytał z delikatnym uśmiechem.
- Pytam się poważnie, Harry. Nie chce Cię stracić. Znowu.
- Musisz mi zaufać.
- Właśnie raz Ci zaufałam i jak to się skończyło?- Spytałam retorycznie, a ten się zaśmiał.- To nie jest śmieszne. Harry ja naprawdę nie chcę cię znowu stracić? Jak mam to podkreślić, abyś to w końcu zrozumiał?
- A ja nie chce stracić Ciebie, księżniczko.- Ucałował mnie delikatnie w usta, a we mnie rozpaliło się stare uczucie do niego, które trwało wiecznie.
- Harry, ale jeśli Archaniołowie będą chcieli Cię posłać do piekła?- Zapytałam odsuwając się od niego o kilka centymetrów.
- Będą musieli mnie złapać, ale teraz się tak łatwo nie dam.- Uśmiechnął się.- Muszę iść  jak się zorientują, że uciekłem z innymi  to mogą mnie tu szukać.- Dodał wstając. Wstałam od razu po nim i go zatrzymałam.
- Nie zostawiaj mnie.- On mnie zmierzył wzrokiem i się uśmiechnął. Przybliżył się tak blisko, że czułam jego oddech na swojej twarzy.
- Z chęcią bym został.- Spojrzał w dół, a następnie w moje oczy.- Cholera Twoja piżama za bardzo mnie kusi abym tu został.- Spojrzałam na swój strój i miałam na sobie koronkowe majtki i biały podkoszulek. Spaliłam buraka i odwróciłam się po szlafrok. Odwróciłam się z powrotem do chłopaka, ale jego już nie było.
- Co za... yhhh.- Byłam wściekła na niego, że znów mnie zostawił i nawet nie wiem na jak długo. Poczułam, że rękę robi mi się ciepła. Spojrzałam na nią, a ta znów się paliła. Przestraszyłam się i schowałam ją. Nie panowałam nad tym. Nie wiedziałam nawet co to znaczy i co z tym zrobić. Minęło kilka minut i spojrzałam znowu na swoją rękę, ale była już normalna. Wzięłam sie garść i postanowiłam zejść na dół.  W salonie siedział Justin i oglądał telewizor.
- Justin?
- Tak?
- Czy da się uciec z piekła?- Zapytałam, a ten na mnie spojrzał zaskoczony.
- O ile wiem, to nie. Nikomu się nie udało uciec.- Powiedział i zadzwonił jego telefon. Odebrał od razu, a po chwili spojrzał na mnie i się rozłączył.- Upadli uciekli z piekła. Wiesz coś o tym?- Zapytał, a ja tylko zaprzeczyłam głową.- Jeśli coś wiesz i ukrywasz, a Archaniołowie się o tym dowiedzą możesz upaść.
- Nic nie wiem. Przyrzekam.- Powiedziałam, a ten wstał.
- Ja muszę iść, ale jakby przyszedł Styles musisz powiadomić Archaniołów lub mnie. On musi tam znowu trafić.
- Miałabym wydać własnego chłopaka?!- On się roześmiał.
- Diana zrozum, że wy jesteście jak ogień i woda. Ta wasza miłość nie miała by szans. On nie należy do typa wiernego i przyjaznego faceta, a wręcz przeciwnie. Zrozum to.
- Ale chciałeś mi pomóc go wydostać.
- Chciałem, bo myślałem, że się zmienił, ale jednak nie.  Nadal ucieka przed swoim przeznaczeniem. Musisz to zrobić. Przykro mi Diano.- Nic nie mówić wyszedł, a ja zostałam sama. Włożyłam ręce do kieszeni od szlafroku. Poczułam, że jest tam zwinięta karteczka z adresem. Wiedziałam kto mi ją zostawił. Cholera co ja mam teraz zrobić?! Kocham go i nie chce go wydać, ale jeśli on naprawdę się nie zmienił i nadal chce tylko skrzydeł i mojej mocy? Justin na mącił mi w głowie, ale to pewnie z troski.  Jednak nie mogę zdradzić Harry'ego, nie teraz gdy wrócił do mnie.


______________________________________________________________________
Przepraszam, że rozdział jest taki krótki i tak długo czekaliście, ale nie miałam żadnego pomysłu.
Nie mam zupełnie czasu, ale teraz postaram się aby rozdział 3 pojawił się w niedzielę.

wtorek, 11 listopada 2014

Rozdział 1 - Archanioły



*Czasy współczesne, po walce z Aniołem Ciemności*



Minęło sporo czasu po walce z Aniołem Ciemności. Nadal nie mogę uwierzyć, że jego już nie ma. Uratował mnie, poświęcając swoją osobę. Nienawidziłam Siebie za to, że wtedy go nie powstrzymałam. ale skąd mogłam wiedzieć?  Wmawiam sobie, że jest mu tam dobrze, że to nic takiego, ale prawda jest inna. To jest piekło. Tam nie może być dobrze. Musiałam mu pomóc, tak on mnie. Potrzebuję go. On jest dla mnie wszystkim. On był przy mnie kiedy go potrzebowałam.
- Mogę wejść?- Zapytał się Justin.
- Taa.- Odpowiedziałam bez przekonania, a on wszedł do mojego pokoju.
- Słuchaj, rozmawiałem z Archaniołami.
- I co?- Spojrzałam na blondyna, ale po jego minie widać, że dużo nie pomógł
-  Niestety, ale nic nie mogę więcej zrobić. Uważają, że Harry jest zbyt nie bezpieczny dla Ciebie.
- Jakim cudem?!- Uniosłam głos, aby podkreślić mojego nie zadowolenie. On dla mnie niebezpieczny? Czy oni już całkiem zwariowali?! Justin nic nie odpowiedział. Wstałam z łóżka. W tym momencie nie czułam żalu do nich, a wręcz przeciwnie. Nienawidziłam ich i chciałam im pokazać co myślę o ich zdaniu.- Masz mnie do nich zabrać.- Powiedziałam już ze spokojem.- Jeśli uważają, że bez niego dam radę to niech mi to udowodnią.- Dodałam ubierając bluzę, a następnie trampki.
- Nie wiem, czy to dobry pomysł, Diano.-Zaczął, ale przerwał po chwili.
- Co nie jest dobrym pomysłem. Chce aby powiedzieli mi w twarz co myślą o moim związku z Harry'm.
- A co jeśli mają rację i Twój związek z Harrym był tylko fikcją?- Patrzył na mnie z żalem, a ja na chwilę spuściłam wzrok, aby pomyśleć nad odpowiedzią.- Co wtedy?
- Nie wiem!- Krzyknęłam i usiadłam na łóżku. Po policzkach spłynęły mi łzy. Nie chce aby Archaniołowie mieli rację. Po chwili spojrzałam na Justin'a, który ciągle się we mnie wpatrywał.- Poświęcił się dla mnie. To coś znaczy, czyż nie?! On nie należy do typa upadłego, aby ratować ludzi, na których mu nie zależy.- Dodałam. On uklęknął przede mną i patrząc mi w oczy powiedział:
- Jeśli chcesz tam iść możemy iść, ale nie chce abyś wysłuchiwała ich morałów na ten temat. Nie jest to przyjemny temat  nawet dla mnie.
- Naprawdę tego chce Justin. Chce z nimi porozmawiać z twarzą w twarz.- Powiedziałam, a blondyn mnie przytulił.
- Zbieraj się, przed nami kawał drogi.- Powiedział i wstał. Uśmiechnęłam się lekko przez łzy i podążyłam za nim.


~*~

- Myślicie, że uwolnimy go z piekła bo prosi nas oto Anielica Jasności?- Powiedział jeden z Archaniołów. Spojrzałam na niego z oburzeniem i prychnęłam ze złości.
- Ja nie proszę, ja tego żądam!- Uniosłam głos, ale ten był nie wzruszony.
- Diano, mamy powody, aby trzymać go w piekle, czy Ci się to podoba, czy nie.
- Tak?! Gdyby nie on nie było już by świata, a tu rządził by Anioł Ciemności. Sami byście mi nie dali  nieśmiertelności, a że Harry chciał mi ją dać to wam było na rankę.- Mówiłam wściekła, ale starałam sie zachować jako taki spokój.
- Diano, to nic nie rozumiesz.- Powiedział Anielica z rady.
- A co mam rozumieć?! Zabraliście mi osobę, którą kocham! Wy nie wiecie jak to jest! W sercu czuję cholerną pustkę, którą umiał zapełnić tylko Harry! Oddajcie mi go!- Krzyknęłam już ze łzami w oczach.
- Przykro nam, ale nie.- Powiedział Archanioł.
- Wy widzicie tylko jego złe cechy, ale ja widzę coś więcej. Może też dlatego bo jestem w połowię człowiekiem i mam uczucia!- Chciałam pokazać jak ich nienawidzę. Chciałam, aby zobaczyli, że bez niego jestem nikim.-  Chce tylko aby on wyszedł z tego piekła. Czy to tak wiele za uratowanie świata?!
- Mówisz, że coś was połączyło, ale dobrze wiesz, że my Anioły i Upadli nie czujemy, więc skąd wiesz, że on coś do Ciebie czuję?
- Wiem.
- Skąd?!- Uniósł już głos.
- Mam potężną moc dzięki, której się dowiedziałam o tym. Przekazałam mu trochę swojej mocy i dlatego oddał mi swoją nieśmiertelność. Gdyby nie on byłam bym martwa, a Anioł Ciemności wygrał.- Mówiłam z lodowatym spojrzeniem.
- On jest sprytny, Diano.
- Wiem o tym, ale wiem, że by mnie nie zranił. Oddajcie mi go!
- Nie.- Powtórzył stanowczo Archanioł.- To nasze ostateczne słowa. Możesz iść. Justin zabierz ą stąd i dopilnuj aby zapomniała o tym bezwartościowym upadłym.- Powiedział to w taki sposób, jak by nie chciał go więcej widzieć. W oczach miałam łzy, a Justin trzymał mnie abym nie upadła. Czułam, że tracę siły do dalszej walki. Chciałam się poddać. Nie mogłam znieść myśli, że Harry będzie w piekle. Jeszcze słowa Archanioła. Jak on mógł go nazwać? Bezwartościowy? Dla mnie był wart nawet moje skrzydła, które dostałam po walce z Aniołem Ciemności.
- Przykro mi.- Powiedział blondyn, a ja na niego spojrzałam. W oczach miałam łzy, które powoli już spływały mi po policzkach.- Nie płacz.
- Jak mam nie płakać? Ja go kocham, a mogę go więcej nie zobaczyć.- Odpowiedziałam. Z kurtki wyjęłam nasze zdjęcie, które zostało zrobione w wesołym miasteczku, kilka miesięcy temu. Wtedy nie wiedziałam kim on jest i co mnie czeka. W dniu bitwy cholernie się bałam, ale gdy tylko złapał mnie za rękę cały strach znikł. Byłam wtedy pewna, że gdy on jest ze mną nic mi nie grozi i będzie wszystko dobrze. Jednak się myliłam. Stach, który czułam przed walką w skali od jeden do dziesięciu sięgał osiem, dziś on sięga dziesięć. Boję, że Harry już nigdy do mnie nie wróci, a ja będę musiała żyć z tym, że poznałam takiego Upadłego Anioła jaki był Harry. Pamiętam słowa, które do mnie skierował, w dniu naszej pierwszej rozmowy od kiedy się dowiedziałam prawdy: " Może nie całkiem skreślony. W końcu mam Ciebie" Na same te wspomnienie wzięło mi się na większy płacz. On nie wróci, a ja zostałam sama.  On był dla mnie darem, który straciłam. W pewnym momencie poczułam, że piecze mnie dłoń. Spojrzałam na nią, a ta się paliła.
- Justin.- Powiedziałam do niego, a on na mnie spojrzał, a ja pokazałam mu na dłoń.

- Niesamowite. Pierwszy raz to widzę.- Powiedział zatrzymując samochód.
- Serio?
- Tak, jak ty to zrobiłaś?
- Nie wiem, czułam strach, złość i nienawiść.- Powiedziałam spokojnym głosem.
- Niesamowite.- Powtórzył.- Musisz się uspokoić Diano.- Spojrzał na mnie.- Przykro mi, ale on już nie wróci.- Dodał, a ja znów zalałam się łzami. Wiedziałam, że wszyscy mieli rację, ale ja wciąż wierzyłam. Justin odpalił silnik i pojechaliśmy dalej. Po kilku minutach byłam już w domu. Wysiadłam z samochodu i skierowałam się do domu. Od razu poszłam do swojego pokoju. Położyłam się na łóżku i zaczęłam płakać. Nie chciałam się z tym pogodzić, że on już nie wróci. Nigdy. Usłyszałam pukanie.
- Justin nie chce rozmawiać. Chce być teraz sama.- Powiedziałam szlochając, ale on znów zapukał.- Justin nie chce gadać!- Krzyknęłam nie podnosząc się nawet z łóżka. Usłyszałam, że otwierają się drzwi.- Wyjdź.- Dodałam spokojnie, ale on nawet mnie nie posłuchał. Czego on nie rozumie w słowie "wyjdź"?! Poczułam, że ugina się materac po mojej lewej stronie. Czego on ode mnie chce do cholery?!




_____________________________________________________________
Hej, przepraszam, że tak długo musieliście czekać, ale nie nie miałam wgl czasu na pisanie. Ciągle albo szkoła, albo praktyki. Jednak wróciłam do was z rozdziałem i z dobrą nowiną ( MOŻE ). Postanowiłam pisać nowego bloga, ale nie wiem o kim zbytnio. Zastanawiam się nad Harry'm, a nad Zayn'em. Może mi doradzicie? Kolejne moje opowiadanie było mhm jak to określi... Może tak z gatunku kryminalnego.  Jednak to zależy od was. Piszcie, co o tym sądzicie :D Pozdrawiam :D