niedziela, 31 sierpnia 2014

Rozdział XVI - Rozpacz

*Oczami Harry'ego*

Nie wierzę, w to co się dzieję. Archaniołowie nie zamierzają działać do póki rada nie uzna, że już najwyższy czas na to. Mimo, że jestem upadłym aniołem  mogę zdobyć każdą informację.
- Harry?- Zapytała się nie śmiało. Odwróciłem się do niej i ujrzałem swoją siostrę.
- Dlaczego nie podejmiecie działań?- Zapytałem przechodząc do rzeczy. Nie kontaktowałem się z nią już od wielu lat.
- To nie jest takie proste. Póki nic jej nie grozi jest...
- Nic jej nie grozi?! Żartujesz sobie chyba ze mnie?! Anioł Ciemności ją opętał i zagroził, że nie długo zacznie działać.
- Od kiedy się nią interesujesz? Nie wliczając fakt, że chciałeś pomóc jemu.
- Nie ważne. Albo zaczniecie działać, albo sam zacznę działać na własną rękę.- Powiedziałem z powagą w głosie.
- Mówię Ci, że to nie jest proste. Póki co ją tylko opętał i tak w ogóle Ty też mu pomagałeś. Nic nie mogę zrobić.- Powiedziała.
- Najlepiej powiedzieć nic nie mogę zrobić. Dobra zapomnij, że masz brata. Lepiej było jak się nie kontaktowaliśmy. Radziłem sobie przez tyle lat to i teraz też sobie poradzę.- Powiedziałem odwracając się od niej i idąc w stronę auta. Wsiadłem do samochodu i stamtąd ostatni raz spojrzałem na nią. Stała wpatrzona w samochód, a następnie się obrócił i poszła. Mimo wszystko nic się nie zmieniła. Rzuciłem bieg i pojechałem do Diany. Chciałem zobaczyć, czy jest u niej Justin, czy się nią opiekuję. Lecz kiedy podjechałem przed domem nie było żadnego auta. Zaparkowałem i wysiadając zamknąłem samochód. Poszedłem pod drzwi i zapukałem. Oby nie otworzyli jej opiekunowie. Nie było by miło i pewnie nie odbyło by się od walki. Usłyszałem, że drzwi się otwierają i zobaczyłem dziewczynę.
- Hej.- Od razu na jej twarzy skradł się uśmiech, ale próbowała go powstrzymać. - Miło, że wpadłeś po tak długiej nie obecności.- Dodała.
- Jesteś sama?- Zapytałem od razu.
- Tak, rodziców nie ma i wrócą wieczorem.- Powiedziała otwierając szerzej drzwi.- Wejdziesz?
- Nie mam zbytnio czasu. Chciałem Cię zobaczyć.- Uśmiechnąłem się.
- Harry zrobiłam coś nie tak, czy po prostu się mną znudziłeś?- Spytała szeptem. Między nami nastała cisza, którą przerwała dziewczyna.- W sumie nie będę zabierała Ci czasu skoro go nie masz.
- Nie oto chodzi.
- Więc o co?
- To skomplikowane księżniczko.
- Czyli jestem tą drugą?- Spytała, a ja się zaśmiałem. Czy ona naprawdę myśli, że ja mam kogoś innego?
- Mogę Cię zapewnić, że jesteś tą pierwszą.- Powiedziałem z uśmiechem.
- Jak masz iść to już idź.- Powiedziała. Ja z nerwów przeczesałem włosy i nie pewnie spojrzałem na Dianę. Wszedłem w jej myśli, których nie blokowała. Chciała abym został z nią i nie opuszczał. Tak bardzo chciałbym jej powiedzieć prawdę, ale nie mogę. Spojrzałem w jej oczy, a ta się nie pewnie uśmiechnęła.
- Chcesz abym został?- Zapytałem, ale i tak znałem odpowiedź.
- Nie ważne.- Powiedziała, a ja ją złapałem za rękę.
- Jedziesz ze mną. Nie zostawię Cię.- Uśmiechnąłem się do niej, a tej od razu pojawił się uśmiech. Poszliśmy do mojego auta i pojechaliśmy za miasto. Myślałem tylko o tym, aby Anioł Ciemności jej nie znalazł.

~*~

*Oczami Diany*

Jechaliśmy za miasto. Harry był skupiony na drodze, a ja po prostu się cieszyłam, że spędzę z nim trochę wolnego czasu. Od ostatniego spotkania minęło dość dużo czasu, a mianowicie pięć dni. Myślałam, że ma mnie już dość albo, że ma już kogoś. Jednak się myliłam.
- Jesteśmy.- Powiedział zatrzymując samochód. Od razu wysiadłam i zaczęłam oglądać okolicę. Było tu idealnie. Jedna wielka polana, a na niej jezioro. Wokół był las. Była to odskocznia od wielkiego miasta.
- Idealnie.- Powiedziałam obracając się od chłopaka. Ten si uśmiechnął i mnie objął.
- Tak myślałem, że Ci się spodoba.- Odpowiedział i dał mi buziaka w policzek. Odsuwając się spojrzeliśmy sobie w oczy. Staliśmy tak wpatrzeni w siebie kilka minut, ale złączył nasze usta. Całował namiętnie. Czułam motylki jak za każdym razem. Zdawało mi się, że moja krew płynie szybciej, a serce miało zaraz wyskoczyć. 
Po chwili on mnie podniósł, a pod jego dotykiem myślałam, że się stopię. Po chwili położył mnie na masce samochodu i pogłębił jeszcze bardziej pocałunek. Ta chwila może trwać wiecznie, ale tylko z nim. Nie chciałam, aby przestawał. Chciałam aby mnie całował bez końca. Ale co dobre szybko się kończy. Odsunął się i oblizał seksownie usta, aż przegryzłam dolną wargę. On się uśmiechnął i nachylił się nade mną.
- Mógłbym tak w nieskończoność.- Zaśmiałam się delikatnie i objęłam go w szyi. Postanowiłam mu to powiedzieć. To doskonała chwila.
- Harry.- Spojrzał mi w oczy i się uśmiechnął.- Nie chce abyś odchodził z mojego życia. Zależy mi na Tobie.- Dodałam, a on się szybko odsunął. Jego wzrok się zmienił. Nie mogłam nic wyczytać. Po chwili na mnie spojrzał.
- Odwołaj te słowa.- Powiedział.
- Co?
- Odwołaj je póki nie jest jeszcze za późno. Powiedz, że Ci na mnie nie zależy.
- Ale mi zależy. Nie chce abyś odchodził.
- Nie!- Uniósł głos, a ja zeszłam z maski.
- Sam powiedziałeś, że...
- Wiem co powiedziałem, ale proszę Cię odwołaj te słowa.- Powiedział błagalnym, ale wręcz stanowczym głosem.
- O co Ci chodzi? Myślałam, że...- Znów mi przerwał.
- Miałaś błędne myślenie. Odwołaj je.- Nic nie odpowiedziałam, a poszłam wsiąść do auta. Usłyszałam jeszcze, że coś mówi.- Cholera nie tak miało to wyglądać.- W oczach miałam łzy. Wszystko to było jednym wielkim kłamstwem. Zakochałam się w dupku. Cholera nie chce go znać. On wsiadł do auta i spojrzał na mnie. Nie chciałam zwracać na to uwagi, ale musiałam się zapytać.
- To po co to wszystko robiłeś? Po co mnie całowałeś i po co się ze mną spotykałeś skoro Ci na mnie nie zależy?
- Księżniczko...
- Nie mów tak do mnie.
-  Posłuchaj. Pamiętasz jak chciałaś się dowiedzieć prawdy na mój temat i na wszystko co się wtedy działo, a co gorsza dzieję?- Spytał wpatrzony w przednią szybę.
- Pamiętam.
- Ta prawda jest Ciebie bliżej niż myślisz, ale nadal nic nie mogę Ci powiedzieć. To skomplikowane i trochę przerażająca historia.-  Powiedział tym razem patrząc na mnie.
- Znowu zaczynasz? Jeśli zacząłeś to skończ. Zresztą co się przejmuję. Chce do domu.- Powiedziałam odwracając od niego wzrok.

~*~


W końcu w domu. Wysiadłam z samochodu, a Harry podążył za mną.
- Po co ze mną idziesz?- Spytałam złośliwie. Pewnie rano bym się jeszcze z tego cieszyła, ale teraz to już jakoś mniej.
- Chce się upewnić, że nic Ci nie grozi.- Powiedział.
- W moim własnym domu? Nie przesadzasz?- On nic nie odpowiedział. Weszłam z nim do środka i oboje zauważyliśmy Justin'a siedzącego u mnie na kanapie.
- Miałaś się z nim nie spotykać.- Powiedział patrząc na nas.
- Nie martw się już nie będę. Zresztą jak tu wszedłeś?
- To nie jest ważne.- Powiedział do mnie.- A ty Harry wynocha stąd.- Loczek patrzył na niego, ale nie miał zamiaru wyjść.- Nie słyszałeś?- Spytał.
- Jakoś nie mam zamiaru.
- Harry idź sobie.- Powiedziałam. Nie chciałam całkiem się przy nim rozkleić.- Idź proszę.- Dodałam, a on na mnie spojrzał i podszedł do mnie. Złapał moje dłonie i spojrzał mi w oczy.
- Obiecuję Ci księżniczko, że Ci wszystko wyjaśnię.- Powiedział i ucałował moje dłonie.- Tylko nie teraz.- Dodał, a ja odwróciłam wzrok. Nie chciałam na niego patrzeć.
- Idź już.- Powiedziałam ledwo powstrzymując łzy.- Mam dość tych kłamstw.- Dodałam ledwo i poczułam, że puszcza moje dłonie.
- Jeśli tego tylko chcesz.- Spojrzałam na niego.
- Nie chce, ale tak będzie lepiej.- Powiedziałam i wyszłam z tego pomieszczenia. Nie chciałam patrzeć jak wychodzi. Cholera, czy ja go w ogóle kocham? Czy zależy mi tak na nim, aby cierpieć przez niego? Czy chce poznać w końcu prawdę?
- Wszystko dobrze, on już poszedł.- Powiedział Justin wchodząc do kuchni. Bez wahania wtuliłam się w przyjaciela. Chciałam krzyczeć z tego wszystkiego. W tym momencie nie chciałam go widzieć. W tym właśnie momencie żałuję, że poszłam wtedy na ten spacer, że spędziłam z nim każdą wolną chwile. Tak cholernie tego żałuję, a może mi się tylko wydaję.
- Mówił coś?- Zapytałam szeptem.
- Nie. Wyszedł bez słowa.- Odpowiedział na moje pytanie.- Mam zostać?
- Nie. Chce być sama. Muszę to jakoś poukładać.- Odpowiedziałam odsuwając się od przyjaciela i wycierając łzy dłonią.- Dam radę.- Dodałam, a on się lekko uśmiechnął.
- Jak coś, to weź zadzwoń. Przyjdę.- Powiedziałam.
- Okej.- On już nic nie odpowiedział, a poszedł w stronę wyjścia. Chciałam iść do siebie, ale zadzwonił dzwonek do drzwi. Poszłam więc je otworzyć.
- Witaj Diano.- Powiedział jakiś mężczyzna. 




niedziela, 24 sierpnia 2014

Rozdział XV - Opętanie

Gotowa już do wyjścia do szkoły zeszłam na dół. Weszłam do kuchni i zajęłam wolne miejsce. Mój tata siedział już przy stole i wpatrywał się w mamę, która robiła naleśniki. Czyli coś planują. Zawsze było tak, że jak mieli jakieś plany mama smażyła naleśniki.
- Więc mówcie.- Powiedziałam  z uśmiechem.
- O czym, kochanie?- Spytała mama.
- Nie udawaj. Smażysz naleśniki więc co chcecie zrobić?
- Skarbie.- Zaczął tata spoglądając na mamę.- Ja i mama chcieliśmy wyjechać w ten weekend. Romantyczny wypad.- Dokończył.
- No jasne.- Odpowiedziałam.
- Wyjechalibyśmy dzisiaj, a wrócili w niedziele w nocy.- Powiedziała mama.- Dasz sobie radę? Najwyżej poproś Justin'a aby wpadł na weekend.
- Mamo nie będzie takiej potrzeby. Wiesz co? Ja już muszę lecieć bo się spóźnię. Zjem coś w szkole. Miłego wyjazdu. Pa.- Powiedziałam i wyszłam z domu.

~*~

Skończyłam zajęcia i szłam z Justin'em na lody.
- Więc co tam u ciebie ciekawego?- Spytał się.
- A dobrze. Rodzice dziś wyjeżdżają.- Powiedziałam z uśmiechem.
- Imprezę planujesz?- Spytał się. Spojrzałam na niego ze zaskoczonym wzrokiem.- Bo ten uśmiech.- Dodał szybko.
- Nie myślałam o tym, ale dzięki za pomysł. Pomyśle nad tym.- Odpowiedziałam. Weszliśmy do lodziarni i zamówiliśmy dwa desery lodowe.
- W ogóle z kim byłaś w tym klubie bokserskim wczoraj?
- Ze znajomym.
- Rumieniec na twarzy. Wnioskuję, że to ktoś ważny.- Powiedział z delikatnym uśmiechem.- Więc musisz coś do niego czuć. On coś czuję do Ciebie?
- Justin!- Uniosłam lekko głos, a on jedynie się zaśmiał.- Powiem tak. Rumienię się bo mam z nim dość ciekawe wspomnienia. Nie wiem, czy on coś do mnie czuję.
- A ty?
- Ja? W sumie sama nie wiem. Gdy jest blisko czuję przyjemne ciepło, którego nie potrafię opisać. Przy nim czuję się jakbym latała. Nie umiem Ci tego wytłumaczyć. Chce aby on był przy mnie i nie opuszczał.
- To jest miłość, Diano.- Powiedział Justin.
- Miłość. Nie wiem jak to jest. Nigdy nie byłam zakochana.- Skłamałam. Byłam kiedyś w kimś zakochana, ale to stara historia.
- Aż do teraz.- Uśmiechnął się.
- A ty byłeś kiedyś zakochany?- Spytałam.
- Tak, ale to nie wyszło. Nasze drogi się rozeszły.- Powiedział z wymuszonym uśmiechem.- Jak ma na imię?- Spytał.
- Kto?
- Ten znajomy.
- Aaa on. Harry.- Uśmiechnęłam się, ale Justin zbladł. Uśmiech znikł z jego twarzy, a zagościł grymas i nie smak.- Znasz go?- Spytałam.
- Powiedzmy, że tak. Słuchaj masz się z nim nie spotykać. Przyniesie Ci więcej zła niż dobrego. Jeśli się w nim zakochałaś to ci współczuję, ale ten facet dba o własne interesy. Mogę być pewny, że on Ciebie nie kocha. Jak masz trochę oleju w głowie to mnie posłuchasz.
- Kim ty jesteś aby mi mówić z kim mam się spotykać, a z kim nie?- Zapytałam złośliwie.
- Kimś kto pomaga. Więcej nie mogę powiedzieć. Muszę iść i coś załatwić.- Powiedział wstając.- Moje słowa weź na poważnie. Ja nie żartuję. Ten facet na sto procent chce Cię wykorzystać.- Dodał i wyszedł. W mojej głowie rodziły się nowe pytania. Skąd Justin zna Harry'ego? I czy Harry zna Justin'a? Co miał na myśli chłopak? I te jego ostatnie słowa: " Kimś kto pomaga"? Coś mi  to nie pasuję. Nie sądziłam, że Justin ma przede mną jakieś tajemnice. A Harry? On początku wiedziałam, że jest tajemniczy, ale aż tak? Nie chcąc o tym dłużej myśleć wyszłam z kawiarni i zaczęłam się kierować w stronę domu. Gdy doszłam zauważyłam na podjeździe auta Loczka. Co on tu robi? Szybko weszłam do mieszkania, ale na dole go nie było. Poszłam więc do swojego pokoju. Harry siedział na moim łóżku wpatrzony w telefon.
- Nie przeszkadzam?- Zapytałam sarkastycznie. Ten na mnie spojrzał i się uśmiechnął.
- Ty? Nigdy. Mówiłem Ci to już.- Powiedział wstając z łóżka. Podszedł do mnie i objął mnie w tali.- Jak spotkanie z lalusiem?
- Słucham? Nie mów tak na niego.- Odpowiedział oschle. Teraz postanowiłam zadać jedno z tych pytań, które dręczyły mnie w lodziarni.- Znasz Justin'a?
- Skąd niby?
- On powiedział, że Cię zna, a co lepsze ostrzegł mnie przed Tobą.
- Księżniczko nie jestem jedyny o tym imieniu. Może mu się pomyliło.- Powiedział zmniejszając odległość między nami. Czułam jego oddech na swojej twarzy.  Serce zaczęło walić mi jak młot. W brzuchu istny chaos, a w głowie nadal miałam bałagan. Taka odpowiedź mnie nie uspokoiła. Nie wiem czemu, ale czułam, że coś ukrywa. Wzięłam głęboki wdech i spojrzałam mu w oczy. Lekko się uśmiechnęłam i przegryzłam dolną wargę.
- Jak tutaj wszedłeś?
- Zostawiłaś otwarte okno. Jesteś nie ostrożna księżniczko.- Odpowiedział na moje pytanie.
- Więc co chcesz robić?
- Na prawdę chcesz wiedzieć, co mi chodzi po głowie?- Odpowiedział pytaniem na pytanie. Na moich policzkach skradł się rumieniec, a on się uśmiechnął. Zabłąkany kosmyk moich włosów założył mi na ucho.
- Przestać.- Tylko tyle umiałam wydusić.
- A jeśli nie mogę?  Jeśli pragnę abyś była ze mną?- Nie odpowiedziałam na to pytanie. Zastanawiałam się co mam odpowiedzieć.- Chodźmy.- Dodał.
- Gdzie?
- Nie ufasz mi?- Podniósł jedną brew, aby okazać zdziwienie.- Nie masz się czego bać.- Dodał i delikatnie musnął moje usta. Uśmiechnęłam się i pozwoliłam się prowadzić. Wsiedliśmy do auta i w ciszy ruszyliśmy przed siebie. Od czasu do czasu kątem oka widziałam jak Harry na mnie patrzał. Skradał mi się delikatny uśmiech. Przy nim czułam się bezpiecznie. Nie mogłam uwierzyć, że taki chłopak jak Harry zwrócił na mnie uwagę. Jednak w głowie kłębiły mi się słowa przyjaciela. Nie chciałam o tym myśleć, gdy jestem z nim.
- Jesteśmy.- Powiedział zatrzymując auto.
- Widzę, że Pan Harry wie jak zauroczyć dziewczynę.- Uśmiechnęłam się.
- Mam ten dar. Więc może jakaś nagroda?
- Zobaczymy, czy wytrzymasz na karuzeli.- Powiedziałam wysiadając z auta. Chłopak poczynił to samo. Zamknął auto i po chwili szliśmy już do wejścia wesołego miasteczka. Ostatni raz jak byłam w takim miejscu miałam może z dziewięć lat. Byłam wtedy z przyjaciółką. Poszłyśmy do gabinetu luster, ale w pewnym momencie się w nim zgubiłam. Wtedy zobaczyłam coś co mnie przeraziło. Usiadłam wtedy w kącie i zaczęłam płakać. Teraz sobie przypomniałam, że szepty w mojej głowie już kiedyś były. Tamte jednak z mojego dzieciństwa nie nakłaniały mnie do śmierci, a mówiły, że zniszczę ludzkość. Bałam się. Chciałam wtedy uciec z stamtąd, ale się bałam. Wtedy pojawił się ktoś, kto ten głos uciszył. Wtedy szybko wstałam i wybiegłam. Bałam się tam wrócić, aby zobaczyć, czy wszytko jest dobrze z Lolą, ale ona wyszła kilka minut po mnie. Uśmiechnięta i rozbawiona. Wtedy i na mojej twarzy pojawił się uśmiech. Tylko dlaczego te wspomnienie wróciło do mnie dopiero teraz? Dlaczego nie skojarzyłam faktów z kilku lat z tymi co wydarzyło się kilka tygodni temu.
- Wszystko dobrze?- Spytał się Harry, który patrzył na mnie tymi swoimi zielonymi oczami. Przytuliłam się do niego, a on mnie objął. Nie pytał o nic. Musiałam ochłonąć. Odsunęłam się od niego i się lekko uśmiechnęłam.
- Tak, chyba tak. Na co idziemy najpierw?- Zapytałam aby zmienić temat.
- A na co masz ochotę?
- Może samochodziki?
- Może być.- Powiedział i skierowaliśmy się na samochodziki.

~*~

Świetnie się z nim bawiłam na każdej atrakcji. Siedzieliśmy na ławce i zajadaliśmy watę cukrową.
- Dziękuję.- Powiedziałam kładąc swoją głowę na jego ramieniu. Ten jednak wziął rękę i mnie nią objął.
- Nie masz za co księżniczką.- Powiedział i ucałował w czoło. Siedzieliśmy tak wpatrzeni w ludzi. Nie które pary niosły duże pandy. Uśmiechnęłam się, a Harry na mnie spojrzał.- Wstawaj.- Zrobiłam to o co prosił i on też wstał. Złapał mnie za rękę i poprowadził do stoiska z nagrodami.
- Witam, witam szanownego Pana. Czy chce Pan wygrać tą uroczą pandę dla tej uroczej Pani? Jeśli tak to należy się 5 funtów.- Chłopak wyjął pieniądze i zapłacił. Po chwili trzymał już trzy krążki i zaczął celować. Udało mu się na pierwszym razem. Pan zdjął misia i podał go Harry'emu.
- To dla ciebie.- Powiedział wręczając mi go. Uśmiechnęłam się i ucałowałam go w policzek. Obróciłam się i zauważyłam butkę do robienia zdjęć. Pociągnęłam tam Loczka. Weszliśmy do środka, a ja wyjęłam pieniądze. Wrzuciłam potrzebne monety i po chwili mieliśmy już zrobione zdjęcia. Wzięłam je do ręki, ale wyrwał mi je Harry.
- Biorę to.- Powiedział oddzielając jedno ze zdjęć.
- Ja je chciałam.- Pokazałam mu język, a on się jedynie zaśmiał.
- W sumie te też nie jest złe.- Oddał mi zdjęcie, a sobie wziął inne. Na tym zdjęciu Harry mnie obejmował. Patrzyliśmy na siebie z pożądaniem.  Uśmiechnęłam się, a Harry jedno zdjęcie chował do portfela.
- Które wziąłeś?
- To.- Pokazał mi je. Na tym zdjęciu pocałowałam chłopaka. W tym momencie spaliłam buraka.
- Ale moje lepsze.
- Wracamy?
- Jasne.- Powiedziałam. Zaczęliśmy się kierować w stronę wyjścia.

* Oczami Harry'ego*


Muszę przyznać, że dobrze się z nią bawiłem. Muszę również przyznać, że moja podświadomość ciągnie mnie do niej. Gdy byliśmy już blisko mojego samochodu objąłem ją w pasie i pocałowałem namiętnie w usta, ale ona pocałunku nie odwzajemniła. Odsunąłem się od niej i zobaczyłem, że zamiast jej pięknych tęczówek widziałam tylko czerń w jej oczach . O nie to nie możliwe.
- Harry, Harry, Harry. Nie spodziewałem się tego właśnie po Tobie.- Powiedział głosem dziewczyny.
- Wyjdź z jej ciała!- Uniosłem głos, ale on jedynie się zaśmiał.
- Harry, ale po co? Mam jej moce. Może nie są jeszcze dość mocne, aby zawładnąć Archaniołami. Jednak z moją mocą i z jej jest to możliwe.- Na twarzy dziewczyny skradł się delikatny uśmiech.
- Powiedziałem, abyś opuścił jej ciało! Ona nie jest Twoją zabawką!
- A Twoją jest? Wodzisz ją za nos, a ona głupia Ci wierzy. Ciekawe co by powiedziała na to...
- Zamknij się i mów czego chcesz?!
- Wiesz. Chce jej mocy. A ty miałeś mi pomóc, ale olałeś sprawę. Mnie się Harry nie olewa. Zemszczę się. Odbiorę Ci ją.
- Nie zależy mi na niej. Gram tak jak ty.- Powiedziałem, a on się zaśmiał.
- Co ty ze mną pogrywasz? Po zdjęciu sądzę inaczej.- Powiedział i wyjął z kieszeni dziewczyny zdjęcie, które robiliśmy kilka minut temu.- Powiem inaczej. Jeśli usłyszę, że ona Ci mówi, że zależy jej na Tobie to zrobię wszystko aby cierpiała. Przynajmniej może nie przez ciebie.
- Powiedziałem Ci.
- Zobaczymy co powiesz jak zacznę działać?- Gotowało się we mnie jak nigdy. Ledwo powstrzymywałem emocję. Musiałem się pilnować.
- Opuść jej ciało.- Powiedziałem, a ten to zrobił.
- Pamiętaj.- Powiedział i znikł, a dziewczyna odzyskała przytomność. Była trochę otępiała i nie wiedziała co się dzieję.
- Harry..- Nie skończyła bo się do niej przytuliłem. Wiedziałem, że Anioł Ciemności nie żartuję. Musiałem działać i to szybko. Musiałem go powstrzymać i to jak najszybciej. Gdyby nie opuścił  jej ciała, oszalałbym wtedy. Jej nic nie może grozić. Mimo, że jest potężna ona o niczym nie wie, a ja jej nie mogę powiedzieć. To może zrobić jedynie jej anioł stróż lub Archaniołowie. Czy może być coś gorszego?
- Już dobrze. Zabiorę Cię to domu.- Powiedziałem patrząc jej w oczu. Znowu widziałem jej piękne tęczówki. Uśmiechnęła się i delikatnie mnie pocałowała.  Odsunąłem się od niej i otworzyłem auto. Otwarłem jej drzwi, a ona wsiadła. Ja obszedłem samochód i wsiadłem od strony kierowcy. Jechaliśmy w ciszy, która nie była przyjemna. Dziewczyna chyba zasnęła. Spojrzałem na nią i zobaczyłem jak opiera się o misia i śpi. Zatrzymałem się na podjeździe jej domu i wysiadłem. Otworzyłem drzwi od jej strony i wziąłem ją na ręce. Po cichu zaniosłem ją do jej pokoju. Położyłem ją na łóżku i przykryłem kołdrą. Delikatnie swoją dłonią przejechałem po jej policzku i zobaczyłem jej wspomnienia. W jej życiu był jeszcze kiedyś jakiś chłopak. Cholera. Przecież to nie możliwe!
Chyba, że.... Chyba, że jej pomoc jest tak potężna, że może wysyłać obrazy. Nie. Sam Anioł Ciemności powiedział, że jej pomoc jest jeszcze słaba. Chyba, że mnie okłamał. Musiałem sam dojść do tego i to jak najszybciej.







______________________________________________
Powoli zbliżamy się do wielkiego finały ^.^ Jeśli wam się podoba opowiadanie z Harry'm jako upadły anioł to się nie martwcie bo będzie druga część :D Haha może jak mi się uda to zrobię krótką zapowiedź przed zwiastunem :d Jak będziecie chcieli :) Zapraszam na blog: You & I

poniedziałek, 18 sierpnia 2014

Rozdział XIV - Blizny

Gdy się obudziłam obok mnie nie było już Loczka. Na poduszce, na której leżał była karteczka. Zmieniłam pozycję na siedzącą i się przeciągnęłam. Następnie wzięłam zgięty liścik i zaczęłam czytać.

" Spotkamy się przy klubie bokserskim w centrum miasta o drugiej, księżniczko"

Uśmiechnęłam się sama do siebie. Przegryzłam dolną wargę i schowałam karteczkę pod poduszkę. Spojrzałam na zegarek, który znajdował się obok łóżka. Była dopiero dziesiąta rano. Miałam jeszcze cztery godziny. Wstałam z łóżka i podeszłam do wielkiego lustra u mnie w pokoju.
Na twarzy nadal miałam delikatny uśmiech. Zaczęłam wspominać wczorajszy wieczór w klubie. Serce mi przyśpieszyło, ale gdy przypomniałam sobie pocałunek w brzuchu zapanował istny chaos. Było to przyjemne uczucie. Kciukiem przejechałam po linii moich warg. Nie mogę zapomnieć o tym. To było niesamowite. Jednak moje myśli przerwało pukanie do drzwi.
- Proszę!- Krzyknęłam, a do pokoju weszła mama.
- Dzień dobry kochanie.- Przywitała mnie z uśmiechem.- Pamiętaj, że jutro do szkoły.
- Pamiętam.- Odpowiedziałam.- A ty nie w pracy?
- Nie. Szef dał mi wolne. Jadę dziś po tatę.- Powiedziała.
- Tata dziś wychodzi?- Spytałam.
- Tak. Nie mówiłam Ci?- Zaprzeczyłam kiwając głową.- Musiałam zapomnieć.
- O której jedziesz?
- Za dwie godziny. Idziesz gdzieś dzisiaj?
- Tak wychodzę dziś o drugiej.- Powiedziałam, a mama się uśmiechnęła.
- Cieszę się, że zaczynasz żyć normalnie. Dobrze ja jadę po zakupy. Miłego dnia.- Pożegnałam się z nią i zeszłam na dół. Zrobiłam sobie śniadanie. W pewnym momencie zadzwonił dzwonek do drzwi. Poszłam je otworzyć, a za nimi stał Zayn.
- Co tu robisz?- Spytałam Mulata, a ten się jedynie uśmiechnął.
- Harry zostawił bluzę.- Odpowiedział. Zrobiłam mu miejsce, a ten wszedł do środka.
- Nie mógł sam przyjść?
- Mógł.- Powiedział.
- Ale?
- Ale miał powód, aby nie przychodzić.- Odpowiedział, a ja przewróciłam oczami.
- I tak się dowiem.- Powiedziałam, a on się zaśmiał.
-  Jak Ci powie. Mi powiedzieć nie chciał, ale podejrzewam, że miało to związek z Tobą.- Uśmiechnął się.- Czy między wami do czegoś doszło?
- Co?! Nie! Już lepiej pójdę po tą bluzę.- Powiedziałam kierując się do schodów.
- Rumienisz się! Coś jest na rzeczy! Harry też mi nie chciał powiedzieć!- Krzyknął za mną. Zignorowałam to i poszłam do pokoju. Pierwsze co zrobiłam to spojrzałam się w lustro. Cholera. Zayn miał rację. Na policzki skradł się rumieniec. Cholerny pocałunek. Czy on musi tak na mnie działać? W odbiciu zauważyłam bluzę Loczka. Poszłam po nią i zeszłam na dół.
- Trzymaj.- Powiedziałam podając mu ją.
- Dzięki. Zbieraj się.- Powiedział.
- Gdzie niby?
- Harry prosił mnie, abym Cię zawiózł do tego klubu bokserskiego.- Odpowiedział.- Masz dziesięć minut.- Dodał i usiadł na kanapie. Poszłam szybko do swojego pokoju i z szafy wyjęłam jakieś ciuchy i się w nie przebrałam. Zrobiłam delikatny makijaż i gotowa zeszłam na dół. Mulat spojrzał na zegarek.
- To było więcej niż dziesięć minut.- Powiedział.
-Idziemy?- Zignorowałam jego wypowiedzieć.
- Tak chodźmy.- Powiedział i wyszliśmy z domu.

~*~

Jazda zajęła nam jakieś dobre trzydzieści minut.
- Jeśli ma być szczera to szybciej bym doszła na pieszo.- Powiedziałam do Zayn, a ten się zaśmiał.
- Wchodź.- Powiedział otwierając mi drzwi.- Nie patrz się na nich. Oni nie są typem przyjemnych ludzi.- Dodał mi na ucho.
- Powiedziałeś to celowo.- Odpowiedziałam szeptem, ale on już nic nie odpowiedział. Od czasu do czasu słyszałam jakieś komentarze w moją stronę, ale starałam się to ignorować. W końcu zauważyłam Harry'ego, który podnosił ciężary.

 Był skupiony i nawet mnie nie zauważył. Zayn kazał mi usiąść na ławeczce. Stąd miałam idealny widok na Loczka. Dopiero teraz zauważyłam, że ma na ciele pełno tatuaży. Uśmiechnęłam się pod nosem i przegryzłam dolną wargę.
- Harry!- Zawołał ktoś. On przerwał swoją czynność o ubrał podkoszulek.- Pięć minut przerwy, a później na ring!- Dodał, a Harry wstał  z miejsca i podszedł do nas.
- Dzięki stary.- Powiedział do Zayn'a, który następnie odszedł od nas.
- Mogłeś sam przyjść bo bluzę.- Powiedziałam wręczając mu ją. Byłam trochę zła na niego.
- Dziękuję.- Uśmiechnął się.- Owszem mogłem, ale chciałem abyś ty mi ją przyniosła.- Dodał.
- Po co kazałeś mi tu przyjść?- Spytałam, gdy między nami nastała cisza.
- Zobaczysz.- Odpowiedział łapiąc mnie za rękę. Zaczął prowadzić do jakieś sali, gdzie byliśmy sami.
- Kolejne pytanie. Po co przyprowadziłeś do pustej sali?- Zapytałam, a on się zaśmiał.
- Księżniczko jesteśmy tu sami. Nikt tu nam nie przeszkodzi.- Powiedział zakładając mój kosmyk włosów za ucho.- Uwielbiam Cię za to jak się rumienisz.- Dodał.
- Przestań.- Powiedziałam, a on się uśmiechnął pokazując przy tym swoje dołeczki.
- Nie mogę. To ty tak na mnie działasz. Mówiłem Ci to już wcześniej.- Powiedział i zaczął zmniejszać odległość między nami.
- Harry chyba nie powinniśmy...- Nie zdążyłam skończyć bo Loczek wpił się w moje usta. Nie mogłam się oprzeć i odwzajemniłam go.
Znowu w brzuchu szalało stado motyli, a serce biło jak by nie miało własnego tępa. Chłopak przycisnął mnie do ściany tak, abym nie mogła mu uciec. Swoje ręce założyłam mu za kark, a on objął mnie w tali.
- Harry!- Zawołał ktoś Loczka tak głośno, że krzyk doszedł do nas. On jednak nie przerywał. Niestety to ja musiałam przerwać pocałunek.
- Musisz iść.- Powiedziałam, a on jedynie na mnie patrzył.
- Musiałaś?- Spytał.
- Tak, musiałam.- Odpowiedziałam trochę zła.- Idź już Twój trener cię szuka.- Powiedziałam odpychając trochę chłopaka od siebie.
- Idziesz ze mną?- Spytał.
- Nie chce przeszkadzać.- Powiedziałam, ale on przybliżył się do mnie i szpetną mi do ucha.
- Ty mi nie przeszkadza. Uwielbiam twoją obecność.- Mimowolnie się uśmiechnęłam. Harry złapał mnie za rękę i zaczął prowadzić do innej sali.
- Jesteś w końcu.- Powiedział jakiś pan, który na oko miał czterdzieści lat.
-Zaczynajmy.- Odpowiedział Harry, który założył rękawice do boksu. Gdy chłopak zaczął swój trening
 ja usiadłam na ławce. Harry był naprawdę nie zły w te klocki. Na sam jego na twarzy pojawiał mi się uśmiech.
- Harry wyżej te łokcie!- Krzyknął trener. Loczek był mocno skupiony na tym co robił. W pewnym momencie zadzwonił do mnie telefon. Wyciągnęłam telefon z kieszeni, a na wyświetlaczu pojawiło mi się zdjęcie przyjaciela.

* Rozmowa telefoniczna *
- Cześć Justin.- Powiedziałam odchodząc trochę na bok.
- No hej. Co dziś robisz?- Zapytał.
- No na razie jestem w klubie bokserskim w centrum, a co?
- Boksujesz się?- Zaśmiał się.- Zapraszam cię na lody.- Dodał.
- Nie wiem, czy dam radę się wyrobić. Nie jestem tu sama.
- Oj, czyli przeszkadzam?
- Nie on jest teraz zajęty. Może jutro po szkole?- Spytałam.
- Dobra nie ma sprawy. Pa.
* Koniec rozmowy*

Gdy się z nim rozłączyłam zauważyłam, że Harry skończył swój trening.
- Z kim rozmawiałaś?- Zapytał.
- Z Justinem to przyjaciel.- Odpowiedziałam patrząc mu w oczy.
- Pójdę teraz do szatni się przebrać.- Uśmiechnął się i od razu pojawiły się dołeczki.- Idziesz ze mną?
- Do szatni? Harry, proszę cię.- Zaśmiałam się, ale ten pociągnął mnie za sobą. Weszliśmy do męskiej szatni, gdzie na szczęście nikogo nie było prócz nas.
Stanęłam przy drzwiach, a chłopak idąc do swojej szafki zdjął podkoszulek i go rzucił gdzieś w kąt.. Na jego plecach widniały dwie duże blizny. Na ich widok zrobiło mi się nie dobrze. Wzięłam głęboki wdech, a następnie go wypuściłam.
- Harry skąd masz te blizny?- Spytałam ledwo. On ubrał T-shirt. Spakował swoje rzeczy i podszedł do mnie.
- Wypadek.- Powiedział bez przekonania.- Odwiozę Cię już dziś do domu. Spotkamy się jutro.- Dodał całując mnie w czoło.
- Jutro umówiłam się z Justinem.- Odpowiedziałam, a ten się skrzywił na dźwięk jego imienia.
- Przełóż.
- Dziś już przełożyłam. Jutro idę na lody z Justinem, ale po lodach jestem Twoja.- Uśmiechnęłam się, a ten położył swoją dłoń na moich biodrach i przyciągnął do siebie.
- Czekam.- Powiedział i pocałował mnie w delikatnie w usta.

~*~

* Oczami Harry'ego *
Odwiozłem ją do domu, a sam pojechałem do klubu. Tam spotkałem Zayn'a. Przysiadłem się do niego i zamówiłem coś do picia.
- Co jest?
- Widziała blizny po wyrwanych skrzydłach.
- Co powiedziałeś?
- Że od wypadku.
- Wątpię aby Ci uwierzyła.
- Na razie tyle musi mi starczyć. To dało mi trochę czasu. Tylko nie wiem na jak długo bo Justin ciągle jej pilnuję. Cudem udało mi się do dziś zmylić. Muszę być ostrożny.
- Mówiłem Ci wycofaj się póki możesz. Anioł Ciemności teraz nie opuści. W końcu zaatakuję.-Powiedział Zayn.- A ty mu w tym pomogłeś.- Dodał i wziął łyk piwa.
- Ciekawe kiedy Archaniołowie zamierzają działać. Coś mi tu nie gra. Olali pewnie sprawę.
- Albo czekają aż Anielica Jasności w tym przypadku Diana wykona za nich robotę. A jeśli mam rację to niech ktoś się pośpieszy, aby jej powiedzieć bo inaczej zginie.
- Widzę, że też węszyłeś.- Zaśmiałem się bez emocji.
- Da się już wyczuć jej moc. Wydaję się być potężna, a to dopiero początek.
- Masz rację. Wyczułem dziś. Jej moc rośnie z dnia na dzień, a Anioł Ciemności nie śpi. On też knuję, ale nie wiem co.
- Nie mówi Ci?
- Zayn ja już pracuję sam.- Powiedziałem, a ten na mnie spojrzał.- Dostarczam mu złe informację.- Dodałem.
- No nie źle Harry. Jednak już na pewno Cię zastąpił kimś innym, kto mu dostarcza informacji. Prawdziwych informacji.- Dodał.- Na  pewno już wie o Tobie i o Dianie.
- My nawet razem nie jesteśmy. Nic nie znajdzie.
- Ale całowałeś ją. Swoje myśli możesz zablokować, ale ona ich nie blokuję. W każdej chwili możesz wejść do jej głowy. Po za tym zarumieniła się gdy wspomniałem o Tobie. Mimo, że jest potężną Anielicą to ma w sobie cechu człowieka. Ona czuję.
- Wiem to. Jestem ciekaw jak to jest.- Powiedziałem upijając łyk drinka.
- A jak ma cechy człowieka, to jest śmiertelniczką. Jeśli on ją zaatakuję to obydwoje wiemy jak to się dla wszystkich skończy.
- Mimo, że nic nie czuję, ale podświadomość mówi mi, że coś mnie z nią łączy.- Powiedziałem, a między nami nastała cisza. Zaczęło się komplikować, gdy Anioł Ciemności kazał mi wejść do gry. On miał jakiś plan, ale jeszcze nie wiem jaki.  Chce pewnie osłabić czujność Justin'a i na pewno moją. Tylko po co mu to? Muszę bardziej powęszyć i czegoś się do wiedzieć. Czegoś co mi pomoże się dowiedzieć, o co w tym wszystkim chodzi.




_____________________________________________________________
Nie miałam pomysłu na ten rozdział. Cudem coś napisałam. Uważam, że ten rozdział jest do bani.
Wgl mam dla was może dobrą wiadomość :) Będzie druga część opowiadania. Więc będzie zwiastun i nowy prolog :) Szczerze mówią to nie mogę się doczekać, a wy?

piątek, 8 sierpnia 2014

Rozdział XIII - Klub


Justin odwołał spotkanie pod pretekstem babci w szpitalu. W sumie to mi nie przeszkadzało. Mogłam posiedzieć sama i po czytać książkę. Jednak tą czynność przeszkodziło mi pukanie do okna. Podskoczyłam ze strachu i spojrzałam w tamtym kierunku. Postanowiłam je otworzyć, a za nim stał Harry.
- Co ty tu robisz?- Zapytała m zaskoczona jego wizytą u mnie.- W ogóle jak Ci się udało tu spiąć?
- Ubieraj się.- Powiedział z delikatnym uśmiechem.
- Co?
- Przeliterować mam? Zabieram Cię do klubu. Zabawisz się trochę.- Powiedział zadziornym uśmiechem.
- Co? Nie, ja nie mogę. Bym musiała się przyszykować. Zastanowić się czy ubrać sukienkę, czy czegoś innego.- Powiedziałam. On patrzył na mnie z rozbawieniem.
- Boisz się?
- Nie. Nie boję się, tylko nie chce mi się nigdzie wychodzić. Dziś chce pobyć w domu.- Odpowiedziałam.
- Tchórzysz.
- Czy ty mnie podpuszczasz?- Zapytałam zakładając ręce na biodra, a ten się lekko zaśmiał.
- Możliwe. Idziesz ze mną, a może mam zostać tu z tobą? Może coś więcej z tego wyjdzie.- Mówił rozbawiony całą tą sytuacją. Miałam dwa wyjścia. Iść z nim do tego klubu, gdzie jest pełno ludzi lub zostać w domu i mieć nadzieję, że nie mówił serio. Może znam go kilka dni, ale wiem, że jak coś mówi to na poważnie. Wzięłam głęboki wdech i spojrzałam na niego.
- Daj mi trzydzieści minut.- Powiedziałam.
- Dobrze dam Ci dwadzieścia minut.- Uśmiechnął się, a ja przewróciłam oczami i podeszłam do garderoby.
- Nie wiem co mam na siebie włożyć!
- Jak dla mnie możesz iść nago!- Odkrzyknął. Na jego twarzy na pewno pojawił się uśmiech. Nic mu nie odpowiedziałam. Wzięłam ciuchy i poszłam do łazienki. Nie myliłam się. Harry cały czas się uśmiechał na tamte słowa.
- Twoja dziewczyna ma przechlapane z Tobą.- Powiedziałam idąc obok jego.
- Nie mam dziewczyny. Idź się szykuj zostało ci piętnaście minut.- Powiedziała, a ja weszłam do łazienki. Zamknęłam się od środka. Zrobiłam makijaż i szybko się ubrałam w ubrania co ze sobą wzięłam. Rozpuszczone włosy związałam w koka. Poprawiłam jeszcze usta szminką i byłam gotowa. Wyszłam z łazienki, a Harry siedział na łóżko wpatrzony w telefon. Kaszlnęłam , a ten na mnie spojrzał.
- Gotowa.- Powiedziałam, a on wstał z mojego łóżka.
- Masz bardzo wygodne łóżko.
- Co to ma do rzeczy?- Zapytałam trochę zmieszanie.
- To, że po naszej imprezie idę spać do ciebie bo wyglądasz nie ziemsko. Nawet nie próbuj tam nikogo podrywać bo i tak będziesz moja.- Wytłumaczył, a ja od razu spaliłam buraka. Czy on miał właśnie na myśli, to co ja myślę? Nie, oby nie. Uśmiechnęłam się do niego i skierowałam się w stronę drzwi.- Ja wyjdę oknem.- Dodał.
- Czemu nie drzwiami?
- Bo jak twoja mama nas zobaczy to będzie to dziwnie wyglądać.- Odpowiedział z uśmiechem.-Dwuznacznie.
- Aaa no tak. Spotkamy się na dole.- Powiedziałam i wyszłam z pokoju. Zeszłam na dół i powiadomiłam mamę, że idę na imprezę. Gdy wyszłam z domu akurat podjechał Harry. Wsiadła do auta i zapięłam pasy.
- A i jeszcze jedno.- Zaczęłam.- Nie będę nigdy twoja. Mam zamiar zatańczyć z największym przystojniakiem jaki będzie tam.
- Oj jeszcze zobaczysz, księżniczko.- Odpowiedział.

~*~ 

Przed klubem czekał na nas Zayn. Przyznam się, że się z tego powodu ucieszyłam. Po tym co powiedział u mnie w pokoju  zaczynam się go obawiać. Gdy wysiadłam z auta Zayn na mój widok zagwizdał. Uśmiechnęłam się do niego.
-  Bałaś się odmówić?- Spytał mierząc mnie wzrokiem.
- Odmówiłam, ale zaczął mnie przerażać.- Odpowiedziałam, a on w tym momencie mnie objął.
- Bardzo śmieszne, księżniczko. Wiem, że cię przyciągam.- Powiedział, a ja się na niego spojrzałam. Jego zielone tęczówki lśniły. Jego uśmiech i dołeczki były najcudowniejsze na tej planecie. Miał rację. Działał na mnie jak magnes, a ja nie umiałam się temu oprzeć.
- Wchodzimy, czy się będziecie tak  na siebie patrzeć?- Zapytał Zayn, a ja szybko wróciłam na ziemie.
- Tak, tak.- Powiedziałam, a Harry się zaśmiał. Weszliśmy do klubu i od razu zajęliśmy miejsca w loży. Zayn poszedł kupić jakieś drinki i dołączył do nas po kilku minutach. Oni rozmawiali, a ja czasem coś od siebie dołączyłam. W pewnym momencie koło naszego stolika stanął chłopak. Na oko miał dwadzieścia lat. Wysoki o niebieskich oczach. Jego włosy wyglądały jakby dopiero wstał z łóżka. Uśmiechnął się do mnie. Mimo wszystko odwzajemniłam jego gest.
- Widzę, że się nudzisz. Może zatańczysz?- Spytał się bardzo przyjemnym głosem. Spojrzałam na Hazze, ale on to zupełnie zignorował. Więc tak się bawisz?
- Z chęcią.- Odpowiedziałam wstając. Chłopak podał mi rękę.
- Jak masz na imię?
- Diana.
- Alex. Miło mi. Mogę śmiało powiedzieć, że jesteś dziś tu najpiękniejsza.- Powiedział, a ja się zarumieniłam. Na początku DJ puścił szybką piosenkę. Świetnie się z nim tańczyło, ale do czasu. Gdy puścił coś dla par chciałam iść usiąść, ale on złapał mnie za nadgarstek.
- Puść mnie!- Zawołałam.
- Przecież dobrze nam się tańczy.- Powiedział. W jego oczach było można zobaczyć gniew. Próbowałam się wyrwać, ale on był silniejszy.  Po chwili obok mnie zjawił się Harry.
- Powiedziała, że masz ją puścić.- Powiedział, a w jego głosie było wyczuć złość.
- Z tobą się nudziła.- Powiedział Alex, a Harry jedynie delikatnie się uśmiechnął.
- A skąd wiesz co robiliśmy przed wyjściem z  domu? Może wspominała upojny wieczór ze mną?- Gdy to powiedział myślałam, że pęknę ze śmiechu. Alex nic nie powiedział, a odszedł. Odetchnęłam z ulgą.
- Dzięki.- Powiedziałam do Harry'ego, który obrócił się do mnie.
- Chciałem mu już przywalić za ten tekst co powiedział gdy z nim szłaś tańczyć.
- Zazdrosny?- Spytałam.
- Cholernie.- Odpowiedział i położył swoje dłonie na moich biodrach. No tak jesteśmy jeszcze na parkiecie i gra wolna piosenka. Swoimi rękami objęłam jego szyję. On mnie do siebie przyciągnął. Głowę położyłam na jego klatce piersiowej. Zaciągnęłam się zapachem jego perfum. Pachniał nieziemsko. Zamknęłam oczy i rozkoszowałam się tą chwilą. Chłopak mówił mi coś do ucha, ale muzyka wszystko zagłuszała. Poczułam motylki w brzuchu. On jest po prostu cudowny. Inny. Taki tajemniczy. Delikatnie się odsunął, ale tak aby mógł mi spojrzeć w oczy. Znów zatopiłam się w jego tęczówkach.
- Specjalnie to robisz.- Powiedziałam, a on jedynie się uśmiechnął. Jego uśmiech i te dołeczki powodują, że kolana mi miękną.
- Co takiego, księżniczko?- Spytał ochrypniętym głosem.
- To. Robisz to specjalnie. Czego ty ode mnie chcesz tak właściwie?
- Czego chce? Chce abyś była moja, a nie jakiegoś Alex'a.- Powiedział, a ja przegryzłam dolną wargę.- Jesteś cholernie sexowna.- Dodał, a się zaśmiałam.
- Chyba pomyliłeś osoby.
- Nie ja nigdy się nie mylę.- Powiedział. Nastała miedzy nami cisza. Cisza, która zmierzała do pocałunku. W głębi serca pragnęłam tego. Właśnie teraz. Harry powoli się nachylał i kiedy mieliśmy się pocałować podszedł do nas Mulat.
- Nie przeszkadzam gołąbeczki?- Mina Harry'ego mówiła wszystko. Był mega wkurwiony.

* Oczami Harry'ego *
Byłem mega wkurwiony na Zayn'a. Przeszkodził nam w takim momencie.
- Ja pójdę sobie po sok. Będziecie w loży?- Zapytała się delikatnym głosem.
- Tak.- Odpowiedziałem delikatnie, na co dziewczyna się uśmiechnęła i poszła.- Kretyn.- Powiedziałem do przyjaciela, a on zmierzył mnie wzrokiem.
- I tak byś tego nie poczuł.- Odpowiedział. Miał rację nie poczuł bym tego jak ona. Po tych jego słowach moja złość jakoś przeminęła. Poszedłem z nim usiąść.- Nie wściekaj się tak już. Jak będzie chciała cię jeszcze pocałować zrobi to.
- Nie chodzi oto.- Powiedziałem i spojrzałem zobaczyć, czy Diana nie wraca.
- Więc o co?
- Prawdopodobnie on ją znalazł.
- Co? Przecież jesteś jego wspólnikiem. Miałeś mu dostarczać informacji.
- Skomplikowało się wszystko.- Odpowiedziałem, a ten na mnie spojrzał.
- Co masz na myśli?
- Wszystko. Nie zgadniesz, kto jest jej aniołem stróżem.
- Ben? Zawsze dostawał ważne zadania, takie jak to.
- Akurat nie on. Justin.- Powiedziałem, a oczy Zayn'a się powiększyły, a następnie zaczął się śmiać.
- Skąd wiesz?
- Anioł ciemności mi powiedział. Wcześniej ci nie mówiłem bo po co. Wycofałeś się.
- Harry, ja upadłem dużo wcześniej przed Tobą. Przyzwyczaiłem się być na skreślonej pozycji. Po za tym Archanioły nie wiedzą, czy to ona. Owszem mają pewne podejrzenia, ale też nie mają stu procentowej pewności. Może się okazać zwykła śmiertelniczką.- Powiedział.
- Zayn Archanioły nawet nie wiedzą, że Anioł Ciemności zaczyna działać. Oni nie wiedzą co się dzieję.- Powiedziałem. Spojrzałem w bok i zobaczyłem, że Diana już wraca.- Koniec tematu.- Dodałem. Dziewczyna usiadła obok mnie i upiła łyk soku.
- Obgadywaliście mnie?- Spytała swoim delikatnym głosem.
- Harry jedynie podziwiał Twój tyłek gdy szłaś.- Powiedział Zayn, za co zmierzyłem go wzrokiem. Spojrzałem na Dianę, która się zarumieniła.
- On kłamię.- Powiedziałem.
- Czyli nie podoba Ci się mój tyłek?- Zapytała.
- Podoba, ale Twój uśmiech jest nie ziemski.- Diana pocałowała mnie w policzek, a ja ją objąłem.- Jak wypijesz to wracamy.- Oznajmiłem, na co dziewczyna pokiwała głową na znak, że rozumie. Soczek wypiła w ciągu kilku minut. Pożegnaliśmy się z Zayn'em i wyszliśmy z klubu.
- Odwiozę Cię do domu.- Powiedziałem.
- Piłeś.- Oznajmiła.
- Nie jestem pijany.
- Nie możemy się przejść, albo zadzwonić po taksówkę? Moja przyjaciółka też tak mówiła i źle się skończyło.
- Jak?- Spytałem.
- Nie chce o tym mówić.
- To zrobimy tak nie pojedziemy autem, ale za to mi o tym opowiesz.- Zasugerowałem patrząc na nią.
- Okej.- Powiedziała. Ruszyliśmy drogą do jej domu.
- Więc?
- Było to kilka tygodni temu. Byłam z moją przyjaciółką na imprezie. Wypiłyśmy choć wiedziałyśmy, że jesteś autem. Nie przejmowałyśmy się tym. Gdy przyszedł czas powrotu miałam prowadzić ja bo mniej wypiłam, ale ona się uparła. Mówiła, że nie jest pijana aż tak pijana. Uwierzyłam jej i wsiadłyśmy. Na początku było dobrze, ale później coś jej na drogę wyskoczyło i wpadłyśmy w poślizg. Dalej nic nie pamiętam bo obudziłam się ze śpiączki. Lola zmarła na stole operacyjnym.- Powiedziała. Po jej głosie sądzę, że bardzo mocno to przeżyła.- Potem było tylko gorzej. Słyszałam głosy, które kazały mi się zabić. Gdy prawie to się udało mama w porę mi pomogła. Dali mnie do szpitala psychiatrycznego, a gdy wyszłam przeprowadziliśmy się tu.- Nic nie odpowiedziałem. Nie wiedziałem co. Nagle coś poczułem. Coś się szykuję. Coś, czego mogę żałować.
- Musimy zawrócić.- Powiedziałem, a dziewczyna się zatrzymała.
- Dlaczego?
- Zaufaj mi.- Złapałem ją za rękę i poszliśmy w stronę klubu. Akurat przed budynkiem zauważyłem mulata.- Zayn!- Zawołałem go.
- Mieliście jechać.
- Zabierz stąd Dianę. Objedź kilka razy miasto i uważaj.- Powiedziałem poważnym tonem.
- Dobra.- Powiedział.
- Ale on pił.- Oznajmiła dziewczyna. Obróciłem się do niej i objąłem jej twarz moimi dłońmi.
- Księżniczko musisz mi zaufać. Spotkamy się.
- Gdzie?
- U ciebie.  Nie martw się.- Powiedziałem i pocałowałem ją w czoło.- Zayn weź ją.- Dodałem do chłopaka, a ten zrobił to o co prosiłem.

~*~

Po dwóch godzinach, a może nawet po trzech byłem już u Diany. Miałem nadzieję, że jest bezpieczna.  Zacząłem się wspinać do okna dziewczyny. Gdy byłem już u góry okno było otwarte. Wszedłem do środka, a ona leżała na łóżku.

* Oczami Diany *

Leżałam już na łóżku i nagle usłyszałam jak ktoś wchodzi przez okno. Po chwili materac po lewej stronie się ugiął. Obróciłam się i zobaczyłam loczka. Zmieniłam pozycję na siedzącą.
- Myślałam, że już nie przyjdziesz.- Powiedziałam szeptem.
- Powiedziałem, że przyjdę. Więc jestem.
- Nie musiałeś.
- Jednak chciałem.
- Harry, o co chodziło Ci pod klubem?- Spytałam nie pewnie. Mimo, że dobrze nie wiedziałam jego twarzy zauważyłam na niej zmieszanie.
- Nie mówmy o tym teraz.- Odpowiedział kładą swoją dłoń na moim policzku. Kciukiem delikatnie 
przejechał po dolnej linii wargi. Powoli, ale pewnie zaczął się do mnie przybliżać, aż w końcu połączył nasze usta w pocałunek. Był delikatny, ale namiętny. W brzuchu miałam istny chaos, a serce waliło jak młot. Pogłębiłam pocałunek jeszcze bardziej. Chciałam więcej i więcej, ale zabrakło mi tchu i musiałam się odsunąć.
- Harry, ja się boję.- Powiedziałam do niego, a on mnie przytulił.
- Jestem tu.- Odpowiedział.-  Połóż się.- Zrobiłam to, o co prosił. On położył się obok i mnie objął.- Nie pozwolę, aby coś ci się stało. Nigdy.- Dodał i ucałował mnie w głowę. 










_________________________________________________________
Co sądzicie o tym rozdziale? W końcu się pocałowali ^^
Moim zdaniem nie wyszedł tak jak chciałam i mógłby być lepszy, ale opinię zostawiam wam.
Dziś wyjeżdżam i następny rozdział pojawi się być może w niedzielę.
Tyle z mojej strony

sobota, 2 sierpnia 2014

Rozdział XII - Postać


W nocy zrobiło się dość gorąco. Więc niestety się przebudziłam. Wierciłam się i kopałam kołdrę. Nie mogłam spać. Więc musiałam wstać i otworzyć okno. Gdy to zrobiłam położyłam się  z powrotem. Zamknęłam oczy i próbowałam zasnąć. Jednak poczułam chłód przez, które przeszedł mnie dreszcz. Okryłam się kołdrą. 
Obróciłam się w stronę okna. Otworzyłam na chwile oczy, a przy oknie ktoś stał. Zerwałam się z łóżka na równe nogi. Chciałam zacząć krzyczeć, ale nie mogłam. Czułam, że zaciska mi gardło. Jakby mnie dusił. Po policzkach spływały mi łzy.
- Kim jesteś?- Tylko tyle zdołałam powiedzieć. Księżyc, który oświetlał mój pokój dawał nie wiele światła. Po za tym miał jakiś płacz. Nie wiele widziałam, ale byłam przerażona.
- Twoim koszmarem.- Powiedział. Gdzieś słyszałam ten głos. Głos, który przepełnia złość.
- Nie rozumiem.- Czułam, że łzy mi lecą po policzkach. Głos mi drżał, a serce biło jak oszalałe.
- Przyszedłem Ci powiedzieć, że już nie długo zginiesz.- Zaśmiał się przerażająco.
- Po co mi to mówisz?!
- Bo lubię gdy moje ofiary się boją. Strach daję mi siłę.- Odpowiedział odwracając się do mnie tyłem.- Śmierć Cię do padnie i ja jej pomogę wraz z wspólnikiem.- Dodał i znikł. Jakby wyparował. Dopiero teraz otarłam łzy. Jaka śmierć? Jaki wspólnik? O co w tym wszystkim chodzi?! Usiadłam na łóżku i cała się trzęsłam. Nie wierze w to. To tylko sen lub głupi kawał Justin'a. Tylko jego nie ma. Więc musi to być sen. Zaraz się obudzę i będę się z tego śmiała. Zamiast się uspokoić to jeszcze bardziej panikowałam.

~*~


Prze całą noc nie spałam. Siedziałam obok łóżka i płakałam. Nie mogłam zasnąć  ze strachu. Bałam się, że to coś wróci i mnie zabiję. Do kuchni weszła mama gotowa już do pacy.
- Idę do pracy kochanie. Wpadniesz dziś do taty?- Spojrzałam na nią.
- Możesz powtórzyć? Zamyśliłam się trochę.- Powiedziałam.
- Idę zaraz do pracy i się pytałam, czy idziesz dziś do taty?- Powtórzyła.
- Tak, tak pójdę. Miłego dnia w pracy.- Mama się uśmiechnęła i pocałowała mnie w policzek.
- Idę pa.- Powiedziała i poszła, a ja zostałam sama. Nie wiedząc co ze sobą zrobić poszłam oglądać tv. Oglądając jakiś serial zadzwonił dzwonek do drzwi. Nie chętnie się podniosłam, ale ten ktoś nie dawał za wygraną. Podeszłam do drzwi, ale miałam pewne obawy, że to ten sam facet, którego wdziałam w nocy. Jednak nie był by taki głupi i by nie dzwonił dzwonkiem? Szybko oddaliłam od siebie te myśli i otworzyłam drzwi. Za nimi stał wysoki mulat. Ciemne włosy, o czekoladowych oczach. Kilku dniowy zarost powodował, że wygląda przystojniej.
- W czym mogę pomóc?-  Spytałam nie pewnie.
- Ty pewnie jesteś Diana.- Powiedział pewnym siebie głosem. Podejrzanie na niego spojrzałam, a ten się uśmiechnął.- Jestem Zayn, przyjaciel Harry'ego.- Dodał gdy zobaczył, ja na niego patrzę.- Pewnie dużo Ci o mnie mówił.- Uśmiechnął się.
- Z Harry'm widziałam się może jakieś cztery razy.- Powiedziałam.- Dużo mi o sobie nie mówił praktycznie to nic.- Dodałam.
- Ahh ten Harry nigdy o sobie nie mówi, ale olać to.
- Sąd wiedziałeś gdzie mieszkam?
- Harry powiedział. Kazał przekazać, że masz być gotowa na piątą.
- Powiedz mu, że dziś nie mogę i niech nie wysyła swoich przyjaciół do mnie.
- Przekaże, ale chyba mu się ta odpowiedź nie spodoba.- Powiedział z uśmiechem.
- Coś jeszcze?- Zapytałam.
- Nie to wszystko. Życzę miłego dnia.- Powiedział i poszedł. Zamknęłam za nim drzwi i poszłam do swojego pokoju. Przebrałam się w coś innego. Zrobiłam delikatny makijaż i zeszłam na dół. Do małej torebki włożyłam portfel i kluczyki. Musiałam zdążyć na autobus. Wychodząc z domu upewniłam się, że wszystko jest zamknięte. Dopiero wtedy wyszłam. Szłam na przystanek i akurat podjechał autobus. Wsiadłam i zajęłam wolne miejsce. W niecałe dwadzieścia minut dojechałam do szpitala. Wchodząc do niego poczułam się dziwnie. Od kąt kiedy obudziłam się ze śpiączki nie lubiłam szpitali. Przemierzając korytarz zaczepiłam pielęgniarkę.
- Dzień dobry, gdzie leży Matt Black?
- A kim Pani dla niego jest?
- Jego córką.- Odpowiedziałam.
- Leży na oddziale wyżej sala numer osiem.- Powiedziała z uśmiechem i wróciła do swoich obowiązków. Pokierowałam się do odpowiedniej sali i zobaczyłam tatę. Leżał na jednym z łóżek wpatrzony w sufit. Weszłam do sali i usiadłam przy jego łóżku  na krześle.
- Cześć tato.-Powiedziałam, a ten na mnie spojrzał. Uśmiechnął się delikatnie i złapał mnie za rękę.
- Hej.- Odpowiedział ledwo.
- Martwiłam się o Ciebie.- Do oczu napłynęły mi łzy. To jest straszny widok. Cały poobijany. Gdy się z nim żegnałam był wesoły, a teraz smutny. Usta spuchnięte, a pod oczami ma siniaki. Rozcięty łuk brwiowy i czoło. Chciałam płakać, ale nie przy tacie. Nie chciałam, aby był smutny.- Kiedy stąd wyjdziesz?- Spytałam w końcu.
- Już nie długo. Jak tam w szkole? Mama mówiła, że masz już przyjaciela.
- W szkole dobrze i teraz mamy kilka dni wolnego. Tak ma na imię Justin.- Powiedziałam.-  Chce abyś już wrócił do domu.
- Coś się dzieję?- Zapytał. Przez chwilę chciałam mu powiedzieć o zeszłej nocy, ale szybko mi na myśl przeszła. Uzna mnie za wariatkę i znów wyląduję w  psychiatryku? Nie chce tam wracać.
- Nic, po prostu tęsknie.- Uśmiechnęłam się delikatnie, a tata odwzajemnił ten gest. Jeszcze trochę z nim rozmawiałam, a następnie pożegnałam. Musiałam jeszcze zrobić zakupy. Wychodząc  z budynku poczułam ulgę. Stanęłam na parkingu i wyjęłam telefon z torebki. Mama i Justin nie dzwonili. Żadnych nowych wiadomości. Schowałam go z powrotem i zaczęłam iść. W pewnym momencie zauważyłam auta Hazzy. Skąd wiem, że jego? Proste. Bo siedział w środku. Dopiero gdy mnie zobaczył wysiadł z niego i zaczął się kierować w moją stronę. Ręce schował do kieszeni i spuścił głowę. Gdy podszedł spojrzał na mnie tymi swoimi zielonymi oczami.
- Powinienem Ci powiedzieć, że nie lubię odmów.- Powiedział. W jego oczach zauważyłam gniew, a gdy to mówił nawet się nie uśmiechnął.
- Powinnam Ci powiedzieć, że nie jestem na twoje zawołanie.- Odpowiedziała, a ten spojrzał w bok i znów na mnie.
- Masz jeszcze do spłaty napiwek.
- Który spłacę, ale nie dziś.
- U kogo byłaś?- Zapytał zmieniając temat.
- U taty. To chyba nie zbrodnia.- Powiedziałam lekko się uśmiechając.
- Wsiadaj zabieram cię.- Powiedział i chciał odejść, ale ja nie poszłam za nim.- Głucha jesteś?
- Dziś z Tobą nigdzie nie jadę. Mam do zrobienia zakupy.- Odpowiedziałam i chciałam już iść stronę miasta. Jednak on złapał mnie za rękę i obrócił do siebie.
- Idziesz ze mną.- Mówił dość poważnie. Jego głos skojarzyłam z tym co słyszałam w nocy. Nie. To nie możliwe. To nie on. Nie widziałam jego twarzy, ale ten głos. Zrobiło mi się słabo. On chciał mnie zabić? On wiedział gdzie mieszkam nikt więcej. Pojadę z nim i mnie zabiję ze swoim wspólnikiem? A kto nim w ogóle jest? Pewnie Zayn. W końcu są przyjaciółmi
- To byłeś ty.- Powiedziałam szeptem, a on zaskoczonym tym co powiedziałam zmienił wyraz twarzy.- Puszczaj mnie!- Krzyknęłam i próbowałam się wyrwać.- Słyszysz! ? Puszczaj mnie!- Przechodnie nic sobie z tego nie robili. Po prostu szli dalej. On przerzucił mnie przez ramię i zaczął kierować się w stronę samochodu. Wsadził mnie do środka i szybko pobiegł zająć miejsce za kierownicą. Odpalił i zaczął jechać. Wpatrywałam się w niego, a on był skupiony na drodze. Po chwili dopiero się zatrzymał. Było to gdzieś za miastem. Jakaś polna droga. Zgasił silnik i zamknął auto. Dopiero teraz na mnie spojrzał. W jego oczach było widać złość, pogardę i nie dowierzenie.
- Puść mnie.- Powiedziałam spokojnie, ale w głosie było słychać strach.
- Nie.- Odpowiedział.- Mówiłem Ci, że nie lubię gdy ktoś mi odmawia.- Dodał i oblizał usta.- A teraz mów mi, o coc ci chodziło przed szpitalem.
- O nic.- Skłamała. W tym momencie zadzwonił do mnie telefon. Wyjęłam go z torebki, a na wyświetlaczu wyświetlił mi się Justin.- Mogę odebrać?- On pokiwał głową, a ja nacisnęłam zieloną słuchawkę.
* Rozmowa telefoniczna*
- Hej. Słuchaj dzisiaj wracam i za nie całą godzinę będę u Ciebie.
- Hej, mnie teraz nie ma w domu Justin. Wpadnij, ale wieczorem. Pasuję?
- No spoko. To jak pizza i filmy?- Spojrzałam na zdenerwowanego chłopaka. Postanowiłam mu dopiec aby się ode mnie odczepił.
- A co powiesz na kino? Nie chce dziś siedzieć w domu, a po kinie na pizze, czy coś.
- Mhm no spoko więc do wieczora.- Powiedział i się rozłączył.
* Koniec rozmowy*
- Dla mnie czasu nie masz, a dla jakiegoś chłopaka masz.- Powiedział.
- Nie jakiegoś, a Justin'a.- Odpowiedziałam.
- Justin.- Powtórzył po mnie, następnie się zaśmiał.
- Znasz go? Bo po twoim zachowaniu uważam, że tak.
- Może znam, a może nie. Po za tym nie odpowiedziałaś na moje pytanie.- Powiedział łagodnym głosem.
- Jak ci powiem to mi dasz spokój?
- Nie mogę Ci tego obiecać.- Patrzył na mnie tymi swoimi zielonymi oczami. Coś mi mówiło, że mam mu powiedzieć. Przegryzłam dolną wargę i biłam się z myślami. Po chwili zdecydowałam, że mu powiem.
- Zeszłej nocy gdy próbowałam spać, ale nie mogłam jakoś zasnąć.
- Nie wiesz dlaczego?- Zapytał, a ja na niego spojrzałam ze zaskoczeniem.- Bo mnie nie było obok.- Uśmiechnął się, a ja przewróciłam oczami.- Kontynuuj.- Dodał.
- Więc otworzyłam okno. Wróciłam do łóżka. Gdy po chwili się spojrzałam w stronę łóżka, ktoś tam był. Zerwałam się, a on zaczął mówić, że jest moim największym koszmarem.- Po policzku spłynęły mi łzy.- Powiedział również, że czeka mnie śmierć. Był taki poważny, a twój głos jest taki sam jak jego. Myślałam, że to ty.- Harry otarł moje łzy.
- Spójrz na mnie.- Powiedział, a ja wykonałam jego polecenie.- To nie mogłem być ja bo byłem w klubie z Zayn'em, którego poznałaś dziś rano. Po za tym po co miał bym wchodzić przez okno? Lepiej drzwiami. Jeszcze jedno. Na pewno bym Cię nie skrzywdził.- Dodał z delikatnym uśmiechem.
- Nie chce być w nocy sama. Powiem Justin'owi aby został na noc.- Powiedziałam do niego. On jednak na dźwięk tego imienia się skrzywił.- Możesz mnie zawieść do sklepu.
- Pewnie.- Powiedział i odpalił auta. W nie długim czasie byliśmy już w Londynie.
- Harry?- Zaczęłam gdy zaparkował. Spojrzał na mnie.- Przepraszam, że myślałam, że to ty.
- Spoko.- Siedzieliśmy w ciszy. On wpatrzony w przednią szybę, a ja w niego. Uśmiechnęłam się delikatnie.
- Pójdę już.- Powiedziałam. Chciałam już wychodzić, ale on złapał mnie za ramię.
- Pamiętaj o napiwku.
- Jasne.- Odpowiedziałam i otworzyłam drzwi.
- Jutro o ósmej bądź gotowa i radzę nie odmawiaj mi.
- I spłacę już ten dług?- Spytałam patrząc na niego. On się uśmiechnął pokazując przy tym swoje dołeczki.
- Chce więcej księżniczko. Jesteś jak narkotyk. Gdy Cię nie widzę to chce jak najszybciej Cię zobaczyć, a gdy już jesteś to nie chce abyś odchodziła.- Powiedział do tak delikatnym głosem, że aż przeszły mnie ciarki. Nie wiedziałam co mam odpowiedzieć, więc wyszłam z auta. Nachyliłam się, aby mu coś powiedzieć.
- Muszę iść.- Powiedziałam, a ten się uśmiechnął.
- Ja też. Zaraz mam trening na siłowni.- Odpowiedział. Zamknęłam drzwi i ruszyłam w stronę sklepu.

CZYTASZ = KOMENTUJ TO MOTYWUJĘ 

__________________________________________________________________
Co sądzicie o rozdziale? Zaczyna się już trochę dziać. Co sądzicie o wyzwaniu Harry'ego?
Nie długo kolejny rozdział, ale czasem mam wrażenie, że nie chcecie tego czytać i myślę o usunięciu go.